W ostatnich dniach zamknięto w Polsce wiele bazarów i targowisk, uzasadniając to rozprzestrzenianiem się w kraju koronawirusa. W tym samym czasie sieci handlowe (głównie zagraniczne) notują rekordowe obroty. Agro Unia zwróciła się do premiera i ministra rolnictwa z wnioskiem o podjęcie nadzwyczajnych działań zmierzających do uratowania ww. miejsc handlu (oraz całego związanego z nimi ekosystemu ekonomicznego) przed ostatecznym upadkiem.
- Trwa dyskusja czy targi i bazarki są bardziej niebezpieczne od marketów. Już w wielu miastach Polski zostały prewencyjnie zamknięte a pobliskie markety są nieustannie otwarte. Powoduje to wzmożone obroty dla korporacji i widmo bankructwa dla drobnej przedsiębiorczości – czytamy na facebook'owym profilu Agro Unii. Jak uważa Michał Kołodziejczak, w jednym opublikowanych tam materiałów filmowych, wiele samorządów podjęło zbyt pochopną decyzję o zamknięciu takich punktów handlowych. - Ja osobiście bezpieczniej czuję się na bazarku pod chmurką – stwierdza Kołodziejczak.
- Wiedza medyczna oraz logika wskazują, że znacznie większe ryzyko epidemiczne generują sklepy wielkopowierzchniowe (markety i dyskonty). Piętnowanie miejsc handlu zlokalizowanych na świeżym powietrzu stanowi zatem przejaw niesprawiedliwości społecznej. Brak podjęcia natychmiastowych działań zaradczych przez rząd, stanowił będzie dowód na faworyzowanie korporacji, które notują niespotykane dotychczas wolumeny sprzedaży. Obecne zaniepokojenie społeczne może stanowić dla nich pretekst do ostatecznego przejęcia rynku handlu w naszym kraju, co ostatecznie odbierze nam suwerenność żywnościową. Należy zauważyć, że to drobna przedsiębiorczość stanowi o sile ekonomicznej naszego państwa i jawne jej dyskryminowanie doprowadzić może do nieodwracalnych w skutkach zmian – pisze do premiera i ministra rolnictwa Michał Kołodziejczak, lider Agro Unii.