Bydło

Minister rolnictwa i rozwoju wsi Grzegorz Puda przedstawił działania planowane do realizacji przez resort rolnictwa na rzecz wspierania ważnej i bardzo perspektywicznej branży, jaką jest sektor wołowiny. – Silne ekonomicznie rodzinne gospodarstwa rolne są warunkiem zachowania zrównoważonego modelu polskiego i europejskiego rolnictwa. To kierunek zgodny z polityką naszego rządu, ale też ze strategią UE – podkreślił minister Grzegorz Puda.

Dzisiaj na rynku skupu bydła mięsnego odnotowaliśmy wyraźne podwyżki. W porównaniu do ubiegłego tygodnia wzrosła średnia stawka za byki w wadze bitej ciepłej (+0,23 zł/kg) i jałówki (+0,14 zł/kg). To efekt większych zamówień z Izraela.

Jak informują nas uczestnicy handlu na rynku żywca wołowego, aktualne ceny bydła rzeźnego są windowane sztucznie w wyniku braku surowca na rynku - bydło jest, ale rolnicy nie kwapią się z odstawami. Wstrzymują się z uwagi rozpoczęcie wypłacania dopłat bezpośrednich, są zaopatrzeni w pasze objętościowe i w towary rolne (pasze, nawozy). Dlatego presja wydatków jest mniejsza. Do 10 grudnia planowane są duże dostawy bydła do Izraela. Jeśli chodzi o popyt z zachodu Europy, to panuje cisza. Przyczyną jest oczywiście koronawirus i pozamykane bary oraz restauracje.

Nasze dzisiejsze notowania cen skupu bydła rzeźnego przyniosły niewielkie podwyżki średnich stawek za byki i jałówki w wadze poubojowej. W przeciwnym kierunku zmierzała wycena skupu krów - zarówno w wadze żywej jak i bitej ciepłej. 

W ostatnim czasie wyraźnie spadła średnia cena skupu krów. Od początku listopada zanotowaliśmy obniżkę średniej stawki w wadze poubojowej o 0,27 zł/kg. W porównaniu do ubiegłego tygodnia wzrosła natomiast przeciętna cena byków w wadze bitej ciepłej (+0,05 zł/kg). 

Po okresie, w którym dominowały niewielkie wzrosty cen skupu bydła rzeźnego, dzisiaj mamy do czynienia z dosyć wyraźnymi obniżkami. W porównaniu do ubiegłego tygodnia spadki średnich stawek za żywiec wołowy sięgają nawet 0,10 zł/kg. 

W ostatnich tygodniach ceny skupu bydła rzeźnego są stabilne. Wahania średnich stawek nie są duże i poruszają się w granicach kilku groszy. Przyszłość w tej branży nie rysuje się jednak w różowych kolorach. Cały czas nad hodowlą bydła mięsnego niczym gilotyna nad głową straceńca wisi zakaz uboju rytualnego. Pandemia koronawirusa i nowe obostrzenia powodują zamykanie barów i restauracji nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie, co może znacznie ograniczyć zapotrzebowanie na wołowinę. 

Producenci mięsa wołowego z coraz większym niepokojem patrzą na możliwość bezumownego Brexitu. Straty polskich hodowców mogą być większe niż te wywołane kryzysem związanym z epidemią koronawirusa. Polskie organizacje zrzeszone w Federacji Branżowych Związków Producentów Rolnych apelują do Komisji Europejskiej o sprawne przygotowanie instrumentów reagowania kryzysowego.

Pomimo zawirowań wokół hodowli bydła mięsnego związanych z tzw. Piątką dla zwierząt, jak na razie ceny skupu żywca wołowego pozostają stabilne. W porównaniu do ubiegłego tygodnia, średnie stawki oferowane przez podmioty skupujące zmieniały się jedynie w symbolicznym wymiarze. 

Jak dotychczas październik nie przyniósł większy zmian w cennikach skupu bydła rzeźnego. Średnie stawki są stabilne, a notowane zmiany mają wymiar symboliczny i oscylują w granicy 0,01-0,03 zł/kg. 

Cała branża wołowa żyje obecnie zakazem uboju religijnego, który może znacząco wpłynąć na ceny skupu żywca wołowego. Wołowina z uboju halal i koszer stanowi dużą część polskiego eksportu tego mięsa. Jeśli przepisy ustanowione przez Sejm wejdą w życie, ceny za bydło rzeźne mogą spaść drastycznie. Jak na razie w cennikach nie obserwujemy nerwowości. W porównaniu do ubiegłego tygodnia stawki niemal nie drgnęły. 

Jak na razie ceny skupu bydła rzeźnego pozostają w słabym trendzie wzrostowy. Stawki wprawdzie nie są jeszcze satysfakcjonujące dla hodowców, ale cotygodniowe, niewielkie podwyżki mogą napawać umiarkowanym optymizmem. Rynek jednak balansuje na krawędzi przepaści ze względu na szkodliwą ingerencję polityczną, która wymierzona jest w polski eksport wołowiny.

Jak na razie rynek skupu żywca wołowego nie odczuwa skutków podjęcia przez Sejm ustawy zakazującej uboju religijnego. Przeciętne stawki w wadze bitej ciepłej za byki i jałówki wzrosły o 5-6 groszy za kilogram. 

- Produkuję mleko, ale część dochodu czerpię ze sprzedaży osobników męskich urodzonych w gospodarstwie. Mimo, iż moje zwierzęta nie są sprzedawane na mięso halal i kosher, to jednak ten rynek oddziałuje na ceny – pisze rolnik z woj. zachodniopomorskiego, który swoje roczne straty z powodu wprowadzenia „Piątki dla zwierząt” szacuje na kilkadziesiąt tysięcy złotych.

- Zapowiedź złożenia w najbliższym czasie do Sejmu ustawy tzw. „Piątka dla zwierząt" budzi kontrowersje, wywołuje gorące dyskusje nie tylko w mediach, ale również wśród nas - rolników, w niektórych budzi wręcz wściekłość. Poraża zachwyt ekologów, którzy postrzegają ten temat bardzo jednostronnie, z pominięciem bardzo istotnych zagadnień, mających bardzo negatywne znaczenie zarówno dla zwierząt, jak i w naszym przypadku hodowców bydła – pisze do Jarosława Kaczyńskiego w liście otwartym Zdzisław Łuba - przewodniczący powiatowej Rady Podlaskiej Izby Rolniczej w Łomży.

Od początku września ceny na rynku bydła rzeźnego ustabilizowały się i poruszają się w słabym trendzie wzrostowym. Aktualne stawki są wyższe o kilkadziesiąt groszy od zeszłorocznych. Niedawne podwyżki nieco poprawiły minorowe nastroje hodowców bydła mięsnego, którzy jednak nadal nie mogą być usatysfakcjonowani obowiązującymi cenami skupu. Na dodatek niepokój wywołują plany frakcji rządzącej dotyczące ograniczenia uboju rytualnego, co może doprowadzić do znacznego spadku cen żywca wołowego.

Rada Sektora Wołowiny wyraża sprzeciw wobec zapowiedzi wprowadzenia przepisów prawa ograniczającego możliwość uboju religijnego na terenie Polski. - Ograniczenie uboju religijnego w żaden sposób nie poprawi losu zwierząt, co więcej pogorszy go, gdyż zwierzęta, które nie będą mogły być ubite na terenie Polski będą musiały pokonać setki kilometrów w transporcie, żeby zostać pozbawione życia poza granicami kraju. Konsekwencje takich pochopnych decyzji poniosą więc  nie tylko  hodowcy, producenci, zakłady przetwórcze, ale przede wszystkim państwo polskie z tytułu utraconych dochodów. Takie pomysły są szkodliwe i uderzają w polską rację stanu oraz w możliwość rozwoju polskiego rolnictwa, które jest kołem zamachowym polskiej gospodarki – czytamy w stanowisku Rady.

- Nie rozumiem dlaczego hodowców jałówek ras mięsnych nie ujęto w pomocy dla rolników szczególnie dotkniętych kryzysem związanym z koronawirusem. Czy my nie jesteśmy rolnikami? Czy my nie produkujemy na ten rynek? Jałówka mięsna nie jest opasem? Nie ubija się tego w zakładach? Nie handluje się żywcem? To jest druzgocące. Rzesza ludzi jest wykluczona z tej pomocy w tak bezczelny i chamski sposób, że to się po prostu w głowie nie mieści – mówi pan Wojciech - rolnik z okolic Ostrowi Mazowieckiej.

Mniej więcej od połowy lipca ceny skupu żywca wołowego w polskich zakładach umiarkowanie wzrastały. W tym czasie, licząc do notowania z 1 września, średnia stawka za byka w wadze bitej ciepłej poszła w górę o 0,93 zł/kg. Dzisiaj jednak ten wzrost został zredukowany o 0,06 zł/kg. Nadal w trendzie wzrostowym cen jest skup bydła w wadze żywej. Podwyżki, choć dzisiaj nieznaczne, kontynuowane są w przypadku jałówek i krów w wadze poubojowej. 

Od 9 września br. rusza pomoc dla rolników szczególnie dotkniętych kryzysem COVID-19 w ramach działania „Wyjątkowe tymczasowe wsparcie dla rolników, mikroprzedsiębiorstw oraz małych i średnich przedsiębiorstw szczególnie dotkniętych kryzysem związanym z COVID-19”, objętego Programem Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2014–2020. Po rolnikach prowadzących tucz świń w cyklu otwartym, teraz właściciele krów w typie użytkowym mięsnym oraz bydła mięsnego w wieku 6-12 miesięcy domagają się włączenia ich gospodarstw w program pomocowy.