Policja spacyfikowała protest rolników zrzeszonych w Agro Unii. Gospodarze nie doczekali się ministra środowiska. Również szef resortu rolnictwa nie zechciał rozmawiać z protestującymi. Dzisiejsza manifestacja pod siedzibą Polskiego Związku Łowieckiego nie była zbyt liczna i miała spokojny przebieg. Michał Kołodziejczak zapowiada jednak strajk na dużą skalę.
- Policja potraktowała tych, którzy wyszli na manifestację jak bandytów. Spisują i traktują jakby nie wiadomo co chcieli zrobić. Oni chcieli tylko pokazać problem. Nie da się żyć w takim kraju, gdzie problemy dużej części społeczeństwa są po prostu bagatelizowane i mówi się, że nie ma się kto tym zająć. Jest dramat i tragedia. Policja potrafi jedynie straszyć i zamykać. Nie możemy się temu tylko przyglądać. Byliśmy na spokojnej manifestacji pod Polskim Związkiem Łowieckim, który nic nie robi. Ministrowie mówią, że nie mają na niego wpływu i robią co chcą. Nie możemy pozostać bierni, bo wszyscy zaczynamy upadać. Dzisiaj już wiemy, ze musimy zrobić strajk, który pokaże determinację polskich rolników. Dla nas nie liczy się interes polityczny, dla nas liczy się interes naszych gospodarstw i interes Polski. Trzeba odrzucić jakieś głupie różnice na bok i zawalczyć o to co ważne, bo za chwilę Duńczycy zaleją nas świniami, korporacje podporządkują, a Ukraińcy zaleją zbożem i kukurydzą oraz innymi płodami rolnymi. W tym czasie market będzie kupował ziemniaki po 50 groszy, a sprzedawał po 4 zł. Minister na nasz telefon nie odpowiedział. Ministra środowiska nie ma. Mają to wszystko gdzieś. Potrafią wyłącznie zajmować się pozorowanymi zadaniami. (….) Tu w tym kraju, to trzeba powiedzieć głośni, niektórym popier... się w głowie, a my nie będziemy się temu przyglądać. Będziemy rozmawiać, ale będziemy też wymagać. Nie można powiedzieć, że z ministrem nie będziemy rozmawiać czy z kimś innym. Inni dogadują się za naszymi plecami i wtedy jest dobrze – mówił po rozwiązaniu manifestacji Michał Kołodziejczak.