- Fundusz Ochrony Rolnictwa ma za zadanie chronić rolników przed niewypłacalnością ich partnerów biznesowych. W skrócie, jeśli odbiorca lub pośrednik nie zapłaci za produkty rolnikowi zrobi to fundusz, na który zgodnie z rozumowaniem decydentów zrzucą się przetwórcy. W praktyce zaś słowo Fundusz powinno zostać zastąpione słowem Podatek, jednak skrót POR brzmiałby bardzo rolniczo, ale skądinąd niezręcznie – czytamy w stanowisku UPEMI.
- FOR jest niczym innym jak kolejnym podatkiem w masce. To 0,25% od obrotu – cen nabycia produktów przez przetwórców – uważają eksperci Unii Producentów i Pracodawców Przemysłu Mięsnego są przekonani, że proponowane rozwiązanie w przedstawionym brzmieniu jest nieracjonalne Powody są dwa.
- Ochrona hodowców przed niewypłacalnością producentów i przetwórców to niewątpliwie ważna kwestia – mówi Agnieszka Jamiołkowska Dyrektor Zarządzająca UPEMI. - Jednakże w polskim prawie istnieją już rozwiązania, które chronią przed niewypłacalnością w obrocie gospodarczym. Najprostszym rozwiązaniem byłoby usprawnienie obowiązujących przepisów i regulacji. Doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że procedury windykacyjne, restrukturyzacyjne czy upadłościowe nie działają. Mało tego nie dotyczą one tylko branży rolniczej. Jako organizacja zrzeszająca przedsiębiorców doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że problem płatności to jedna z największych zmora polskiej gospodarki. Mamy też poważne wątpliwości, co do tego, czy specjalny fundusz to zmieni. Najważniejsze pytanie dotyczy tego, kto powinien się zająć tym problemem? Ministerstwo Rolnictwa, czy może Ministerstwo Sprawiedliwości lub Rozwoju celem usprawnienia i urealnienia obowiązujących rozwiązań, tak aby nie trwały one latami, ale wzorem zachodnich gospodarek były kwestią miesięcy – stwierdza Agnieszka Jamiołkowska.
- Jeśli chcielibyśmy przyjrzeć się danym statystycznym, to również trudno znaleźć uzasadnienie dla propozycji Ministerstwa Rolnictwa. Według raportu firmy COFACE za 2022 rok, rolnictwo jest jedyną gałęzią gospodarki, w której liczba upadłości nie wzrosła. Załóżmy jednak, że chcemy manipulować procentami. Duże wzrosty procentowe upadłości w rolnictwie w poprzednich latach, nie pokrywają się z liczbami bezwzględnymi. W tym zaś przypadku dominuje transport i usługi. Mięso i przetwory mięsne zanim trafią na stoły w polskich domach muszą być przetransportowane, więc należy zadać sobie pytanie, czemu nie uwzględnić branży transportowej? – pyta UPEMI.
- Największą wątpliwość budzi jednak to, że proponowane rozwiązania są dużą ingerencją w rynek. Próbują ustawowo rozwiązać problemy w relacjach pomiędzy producentami i hodowcami. Jednak rynek to również sieci handlowe. Jaką ochronę planuje wprowadzić ustawodawca, która pozwoliłaby na unormowanie terminów i warunków płatności pomiędzy producentami/przetwórcami i hodowcami, a sieciami handlowymi. Znów może się wydawać, że problem, który „rozwiązuje” Fundusz Ochrony Rolnictwa, wezmą na siebie sami rolnicy i producenci i przetwórcy, zaś sieci handlowe zastosują najprostsze możliwe rozwiązanie: kupią produkt z zagranicy, który będzie tańszy o 0,25%. Może więc okazać się , że rozwiązanie, którego celem jest ochrona polskiego rolnictwa przyczyni się do zwiększenia jego problemów – przestrzega Unia.
- Natura i gospodarka nie znoszą pustki. Widzieliśmy już wielokrotnie, że dodatkowe obciążenia dla polskich producentów, kończą się tym, że zwiększany jest import tańszych produktów z zagranicy. Obawiam się, że w tym wypadku będziemy mieli do czynienia z taką samą sytuacją. Jesteśmy jak najbardziej za tym, aby wprowadzać rozwiązania zabezpieczające rolników. Gospodarka i rynek to system naczyń połączonych, a dodatkowe obciążenia nałożone na producentów i przetwórców, muszą się na kimś odbić. Być może dotknie to tej samej grupy, którą proponowane rozwiązanie ma wspierać. Ponadto ostatecznie mogą ucierpieć także odbiorcy ostateczni- konsumenci poprzez dalszy wzrost cen – co z kolei nie powinno być celem wprowadzania FOR w obliczu obecnej już i tak wysokiej inflacji – wyjaśnia Agnieszka Jamiołkowska.