- Pojawiły się pewne problemy i sygnały mówiące o tym, że pojawia się transport, tzw. technicznego zboża z Ukrainy. Jesteśmy po rozmowach z Krajową Administracją Skarbową, aby ten proceder bardzo mocno okiełznać, tak to powiem, bo nie chodzi o to, żeby nie odbywał się transport technicznego zboża, tylko żeby techniczne zboża nie zamieniało się w zboże konsumpcyjne lub paszowe, bo na tym praktycznie polega cały problem – mówił wicepremier Henryk Kowalczyk podczas posiedzenie sejmowej komisji rolnictwa.
- Zwróciłem uwagę na zboża techniczne, że pojawia się czasami sygnalnie problem. Natomiast mam nadzieję, że on jest w tej chwili bardzo mocno zdiagnozowany i to są bardzo pojedyncze przypadki, ale każdy, nawet pojedynczy, przypadek jest zły. Mieliśmy przykład z tzw. olejem technicznym, co okazało się sprawą trochę sztucznie wywołaną, bardziej polegającą na przestępstwie skarbowym niż na rzeczywistym oleju technicznym – na szczęście, bo to nie podważa jakości naszej produkcji rolnej. Pewnie będą zdarzały się też próby omijania prawa, jeśli chodzi o zboże techniczne. Bardzo ściśle współpracujemy z Krajową Administracją Skarbową. Myślę, że pewnie do zera nigdy nie da się wszystkiego uniknąć, ale zostanie to bardzo mocno ograniczone. Zboże techniczne może być wykorzystywane na przykład do produkcji peletu do opału – przypomniał minister Kowalczyk podczas posiedzenia komisji, które odbyło się 25 października br.
- Czy nie da się temu przeciwdziałać? Mimo wszystko jednak część producentów paszy miała z tym wielki problem, żeby odkręcać całą opowieść na ten temat. Mam pytanie: skoro zgadzamy się i wiemy, że na rynku jest zboże techniczne, to czy nie przewidują państwo jakiejś kampanii czy informacji, że to zboże nie może być używane? A jeżeli będzie używane, to będzie bardzo mocno karany czy importer, czy sprzedawca, czy kupujący, który kupuje zboże na inne cele niż techniczne? To się tak wydaje, ale wystarczy potem jedna, nawet mała, nawet incydentalna ilość, jak pan premier mówił, która jakby zaburzy całe dobre imię m.in. producentów zboża – komentowała posłanka Dorota Niedziela. - Myślę, że producenci, głównie wytwórcy pasz, są tego doskonale świadomi. Natomiast mówienie o kampanii czy mówienie o zbożu technicznym, że napływa, nie byłoby dobrą kampanią. Ale co do producentów pasz, to oni są doskonale zorientowani i świadomi tego, co ich czeka w momencie, kiedy zastosowaliby to zboże – przekonywał szef resortu rolnictwa.
- Panie ministrze, jak monitorujecie, gdzie trafiło zboże techniczne, które przekroczyło granicę? Czy wiecie, na jakiej zasadzie ono w ogóle wjeżdża do naszego kraju? – dopytywał Jarosław Miściur – działacz Agro Unii. - Jeśli chodzi o zboże techniczne, to w tej chwili jest ono śledzone nie przez służby rolne, tylko Krajową Administrację Skarbową. Oprócz oczywiście zdarzających się być może takich przypadków – chociaż KAS twierdzi, że w pełni śledzi ruchy tego zboża – ono nie ma być dostarczone do wytwórni pasz ani gdziekolwiek indziej do produktów spożywczych – wyjaśniał Kowalczyk.
- Rozumiem, że Ministerstwo Rolnictwa nie monitoruje zboża technicznego. Skoro w takim razie Krajowa Administracja Skarbowa je nadzoruje, to czy pan premier wie, czy KAS nadzoruje i monitoruje ilość wpływającego zboża technicznego i jego sprzedaż? Na tym polega też pewnie różnica w VAT. A zatem czy dokładnie monitorują, ile jest takiego zboża, za ile jest sprzedawane i gdzie? – stawiała kolejne pytania posłanka Niedziela. - Tak, monitorują. Nie mam tych danych, ale postaram się je wydobyć – deklarował Henryk Kowalczyk.