W okresie marzec-sierpień drogą lądową wywieziono z Ukrainy około 5 mln ton zboża. Na polskie przejścia graniczne trafiło 35% wszystkich ładunków zboża.
Powyższe dane podał dyrektor ds. handlu i logistyki Ukrzaliznytsia Tymofiy Murakhovskyi podczas Agro&Food Security Forum, które odbyło się w Warszawie pod auspicjami „Stowarzyszenia Producentów i Konsumentów Fasoli Ukrainy” oraz agencji „UkrAgroConsult”. - Po rozpoczęciu rosyjskiej agresji militarnej łączny wolumen przewozów wszystkich rodzajów ładunków przez Ukrzaliznytsia spadł czterokrotnie. Wcześniej produkty zbożowe eksportowano głównie przez porty czarnomorskie, a przejścia lądowe rzadko wykorzystywano jako punkty przeładunku towarów do UE – mówi Tymofij Murachowski.
Według niego, wraz z początkiem wojny wszystko się zmieniło, bo porty zostały zablokowane, a cały ładunek trafił na przejścia lądowe. - Widzieliśmy, że rynek europejski nie był gotowy na przyjęcie wolumenu, który zaczął napływać z Ukrainy. Gdy porty wznowiły działalność, większość naszych spedytorów ponownie skupiła się na nich na korzystniejszym transporcie morskim – zauważa Timofii Murakhovsky, który dodał, że pomimo funkcjonowania portów czarnomorskich, przepływy do portów polskich (Gdańsk i Gdynia) zostaną utrzymane. Aby usprawnić przepływy eksportowe, Ukrzaliznytsia pracuje nad odbudową tamtejszej infrastruktury.
- Jest pewien problem z infrastrukturą, ale my, podobnie jak nasi polscy partnerzy, dokładamy wielu starań, aby go rozwiązać. Można powiedzieć, że kolejka, która w pierwszych miesiącach wojny trwała 90 dni, teraz znacznie się zmniejszyła. Pozostaje jednak problem z czynnikami regulacyjnymi dotyczącymi przyjmowania ładunków na granicach. Aby go rozwiązać, musimy stworzyć wspólny punkt odbioru, który pozwoli przyspieszyć odbiór pociągów na przejściach granicznych – mówi Tymofij Murachowski.
Źródło: UkrAgroConsult