- Jeżeli indyki z Nowego Miasta jadą do utylizacji na Podkarpacie pod plandekami, to chyba jest to porażka. Jeżeli przez cała Polskę jada padłe indyki do Rzeszowa, to chyba ktoś tutaj nie panuje nad sytuacją. Przez cały kraj się rozwozi wirusa – alarmował Zbigniew Ziejewski podczas wczorajszego posiedzenia sejmowej komisji rolnictwa.
- W największych zagłębiach drobiarskich powinny stać mobilne maszyny do utylizacji tych kurczaków. Dzisiaj rolnicy kupują sobie takie przenośne utylizatornie, ale one spalają tylko dzienne upadki. Dzienne, a nie jeżeli padnie cały kurnik, gdzie jest 30-40 tys. indyków. Żadna maszyna nie jest w stanie spalić tylu sztuk. Dlatego rząd powinien podjąć decyzję odnośnie spalarni i tego gdzie powinny być zlokalizowane – stwierdził poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego.
W komentarzu do wypowiedzi posła Ziejewskiego, minister rolnictwa stwierdził, że padły w niej nieprawdziwe informacje. – Sprawdziliśmy właśnie i nie potwierdzam, że na Podkarpacie wyjeżdżały samochody z drobiem do utylizacji. To jest nieprawdziwa informacja i takich transportów na Podkarpacie nie było. Jeśli chodzi o rządowe spalarnie, to jest nie tylko temat tegoroczny. To temat, który przewija się od wielu lat i w związku z tym musimy poszukać takiego rozwiązania, które na przyszłość zabezpieczy możliwość ingerencji rządu w utylizację. Zgadzam się z panem posłem, że należy rozpocząć od tych obszarów z największa koncentracją hodowli. Jeżeli będziemy mieć przygotowane rozwiązanie w tym zakresie, to z pewnością z państwem, z wysoką komisją tą wiedzą podzielimy – zapewniał Grzegorz Puda, szef resortu rolnictwa.