Wydatki Niemiec na rosyjską ropę mogą wzrosnąć z 11,4 mld euro w poprzednim roku do 14,3 mld euro w 2022, a wydatki na gaz mogą nawet podwoić się. Łącznie Niemcy zasilą w bieżącym roku rosyjską kasę kwotą 31,8 mld euro. Greenpeace domaga się… „podatku pokojowego”. Branża spożywcza natomiast obawia się konsekwencji odcięcia od dostaw rosyjskiego gazu.
Jako największy na świecie nabywca gazu i drugi co do wielkości nabywca ropy, Niemcy przekazują do Rosji rekordowe kwoty ze względu na wzrost cen. Tak wynika z nowej analizy Greenpeace. Organizacja ochrony środowiska obliczyła, że wydatki Niemiec na rosyjską ropę wzrosną w 2022 r. w porównaniu z rokiem poprzednim z 11,4 mld euro do 14,3 mld euro. Jednocześnie rachunki za import gazu mogą nawet się podwoić w 2022 r., przewyższając wydatki na ropę. Niemcy zapłacą więc w tym roku Rosji łącznie 31,8 mld euro. Odpowiada to 57% rosyjskiego budżetu wojskowego na 2020 r. - Natychmiastowe wstrzymanie importu energii znacznie zmniejszyłoby rosyjskie dochody i poważnie wpłynęłoby na swobodę finansową Putina - mówi ekonomista Greenpeace Mauricio Vargas.
Według ekspertów embargo na import i karne cła na węgiel i ropę można łatwo wprowadzić i skutecznie zmniejszyć rosyjskie dochody. Z drugiej strony w przypadku gazu zmiana na innych dostawców jest możliwa tylko w ograniczonym zakresie. Utrudnia to natychmiastowe wstrzymanie importu i utrudnia wdrożenie klasycznych ceł karnych. Greenpeace przeanalizował zatem dwa modele „opłaty pokojowej” jako alternatywy dla karnej taryfy na gaz:
- Ustanowiona przez rząd pokojowa zniżka od ustalonej w umowie ceny referencyjnej gazu obniżyłaby marżę zysku Rosji.
- Limit cenowy oparty na przykład na cenach przedwojennych. W okresie od 2015 do 2020 roku ceny gazu wynosiły średnio 16 euro za megawatogodzinę zamiast obecnych 100 euro.
- Rozmowa rządu federalnego o możliwych zakazach importu bez konkretnych działań jest wysoce nieproduktywna. Podbija ceny gazu i wlewa rekordowe wpływy do wojennej machiny Putina. To finansowanie wojny musi zostać wstrzymane - mówi Vargas. Jednocześnie jednak dyskusja o embargu nie powinna przesłaniać faktu, że Niemcy muszą zasadniczo uwolnić się od uzależnienia od paliw kopalnych i masowo przyspieszyć ekspansję OZE.
Branża spożywcza drży
Tymczasem Związek Restauratorów Żywności i Napojów (NGG) ostrzegł przed wstrzymywaniem dostaw gazu z Rosji . - Zatrzymanie dostaw gazu miałoby ogromny wpływ na produkcję żywności. Przemysł spożywczy jest drugim co do wielkości konsumentem gazu przemysłowego w Niemczech po przemyśle chemicznym” – powiedział prezes NGG Guido Zeitler. - W razie zablokowania dostaw gazu nie bylibyśmy głodni, ale na pewno byłyby duże straty produkcyjne, które odczuwaliby konsumenci w supermarketach – mówi Zeitler.
Największym konsumentem gazu w przemyśle spożywczym jest przemysł mleczarski, a następnie przemysł mięsny. Dalej plasuje się przemysł tłuszczowy, olejowy, chlebowy, cukrowniczy, ale także piekarniczy. W związku z tym gaz jest potrzebny przede wszystkim jako energia procesowa w przemyśle spożywczym. - Do produkcji żywności potrzeba dużo energii do suszenia lub gotowania. To samo dotyczy chłodzenia w celu przechowywania żywności – powiedział Zeitler.
Wojna na Ukrainie wywarła już duży wpływ na branżę ze względu na wąskie gardła w dostawach i wysokie ceny energii. Dla przemysłu spożywczego ważne jest przeniesienie wzrostu cen na detalistów i konsumentów. - Wielkie korporacje udżwigną ten ciężar. Jednak wiele średnich firm zajmujących się produkcją żywności nie będzie w stanie tego zrobić – powiedział Zeitler. - Wzrost kosztów produkcji zagraża ich istnieniu, a niektóre będą musiały zostać zamknięte – dodał.
Z myślą o rosnących cenach, szef związku wzywa do ewentualnej dalszej pomocy dla osób o niskich dochodach. - Jeśli ceny żywności będą nadal rosły, państwo powinno rozważyć ukierunkowane wsparcie dla biedniejszych gospodarstw domowych i odbiorców – sugeruje Zeitler.
Źródło: Agrarheute/Greenpeace