Na Litwie też protestują. Rolnicy zablokowali ciągnikami ulice Wilna

Nieco w cieniu ogromnej manifestacji rolników w Berlinie, wczoraj odbyła się demonstracja ich kolegów po fachu z Litwy. Około 50 ciągników zablokowało ulice Wilna, a kilka tysięcy maszyn pojawiło się na drogach w całym kraju, by domagać się od władz i społeczeństwa dostrzeżenia problemów tamtejszego rolnictwa.

 

Wczoraj przez półtorej godziny rolnicy blokowali ulice stolicy Litwy. To tylko niewielka część protestu, bowiem na drogach w pozostałych częściach kraju wyjechały traktory liczone w tysiącach. Przedstawiciele litewskich organizacji rolniczych poinformowali, że protest ma charakter ostrzegawczy i ma pokazać rządzącym, że farmerzy z tego kraju są zjednoczeni. Gospodarze narzekają przede wszystkim na niskie dochody, które często nie wystarczają na utrzymanie rodziny. Na dodatek rząd zapowiedział podwyżkę podatku od nieruchomości. Pojawiają się też informacje o zniesieniu ulg na paliwo rolnicze. 

 

Kolejny problem to dobrze znany, również w Polsce, nadmierny import produktów rolnych. - Część produktów zostało przywiezionych nie wiadomo skąd. Czujemy się zupełnie niepotrzebni. Jeżeli chodzi o technikę, mamy ogromną możliwość wyboru. Ale na Litwie nie ma własnego mięsa i bydła, wszystko jest wywożone. Trzy tygodnie temu proponowali nam dosłownie euro za kilogram mięsa. Taka cena wcale nie ma sensu. 600 kilo mięsa wyniesie 600 euro. Za małego zapłaciliśmy 200 euro. Czy opłaca się wtedy zajmować hodowlą bydła? W końcu, to mięso, które mamy, i tak nie zostaje w kraju – mówi Bronisław Potejko, rolnik ze wsi Józefowo rejonu wileńskiego w rozmowie z portalem zw.lt. stwierdził Potejko, dla niego oraz protestujących najważniejsze jest aby rolników usłyszeli ludzie. - Jest to nawet ważniejsze od reakcji władzy. To zwykli konsumenci, którzy każdego dnia kupują to mięso. Wstyd, że jest ono przywiezione z Egiptu. Rozumiem, że banany u nas nie rosną, ale ziemniaki? A Ukraina? Rozumiem, że jest im trudno i potrzebują pomocy, ale tym niemniej – sami nie możemy na tym zarobić. Nie potrzebujemy, aby nam wszystko padało z nieba. Chcemy, aby po prostu ludzie się zastanowili, co kupują – czytamy na portali zw.lt.

 

Inne problemy podnoszone przez litewskich rolników, to niskie ceny skupu mleka, niska opłacalność produkcji rolnej, problemy z zaciągnięciem kredytu oraz wysokie ceny maszyn rolniczych. Litewscy rolnicy obawiają się, że jeśli sytuacja natychmiast nie ulegnie zmianie, to na wiosnę setki, o ile nie tysiące gospodarstw ogłoszą bankructwo. Jeśli władze kraju nie zareagują odpowiednio na strajk ostrzegawczy, to na początku grudnia można spodziewać się kolejnych protestów.