Chciałbym napisać, że 3 dni po zastosowaniu odstraszacza zapachowego BIOTEC, sarny i jelenie uciekły w korony drzew, a dziki przeniosły się za linię Odry i Bugu, ale no nie ma takiej ilości whisky, która by mi na to pozwoliła...
Śmiertelnie przerażona zwierzyna uciekając w popłochu przed zapachem wilka i niedźwiedzia tak przed wczoraj pozrywała i poplątała druty pastucha, że odpowiedzialny za ogrodzenie Pan Andrzej 3 godziny z obchodu nie wracał.
Co ciekawe, czując na karku śmiertelny uścisk drapieżnych szczęk, przepłoszone zwierzęta ostatkiem sił chwytały w biegu wystające spod śniegu zielone łodyżki rzepaku i chyba się przez to biedne kolki nabawiły, bo jak stanęły na środku pola, to tak pasą się tam do dziś.
Podsumowując, kwota 120 złotych za litr migdałowego kompotu (tak pachnie ten cudowny eliksir) to lekka przesada. Spokojnie mogłaby stanąć z nim w szranki moja 3-dniowa żniwna koszulka z Tesco za 15 złotych. Na ludzi działa, to na sarny i jelenie też powinna.
Może gdyby wykopać wokół pola głęboki rów i zalać go BIOTEC-iem, skuteczność jego byłaby większa? Producent nie podaje jednak takiej informacji na opakowaniu, a wiadomo że środki chemiczne należy stosować ściśle wg wskazań etykiety.
Generalnie straszna żenada.