Nie jestem wielkim miłośnikiem autobiografii, szczególnie pełnych rodzinnych wątków i historycznych kontekstów. Zapewne one są ważne dla autora i najbliższych, ale czego może się z nich dowiedzieć tak zwany przeciętny czytelnik? Wszystko zależy od tego jak czyta i czego chce się dowiedzieć? Czy będzie chłonął ze zrozumieniem jak gąbka, czy też każda informacja odbije się od niego niczym od przysłowiowej ściany? A jeśli książka jest jeszcze gruba (w przypadku omawianej pozycji to 432 strony, na szczęście sporo miejsca zajmują unikalne czarno-białe zdjęcia i ryciny) to trzeba dodatkowej determinacji. Nie ukrywam, miałem ją, bo prof. Stefana Alwina poznałem osobiście, znam Jego bliskich, a co więcej nawet odnalazłem siebie na jednym ze zdjęć (łezka się w oku zakręciła, był to rok 1992!).
Zacznijmy od początku: Urodziłem się… tak, rzeczywiście, urodziłem się, tylko nie wiem, kiedy, gdzie i kto mnie urodził. Przyznacie Państwo, że zagadkowa historia i nie chcę zdradzać innych, równie pogmatwanych wątków. Książkę czytałem przede wszystkim by zobaczyć, jak wyglądało kiedyś Polesie. Stale zwracam uwagę na to co stanowi podstawę koncepcji OneHealth – współdziałanie natury i kultury. Różne elementy żywota stale się przeplatają: rodzina, choroby, tragedie, wojna, przyroda, wycieczki, przyjaźnie. Życie, po prostu życie. Niebanalne. Są i wątki profesjonalne – botanika i entomologia, bo dla nich prof. Stefan Alwin stracił serce. Żartobliwie mógłbym nawet napisać, iż wręcz idealnie pasuje do profilu portalu Ceny Rolnicze. Gromadził zioła, suszył i sprzedawał. Życie rolnicze, albo z roli, nieco inaczej widziane. Jednak to szczególnie owady gromadził w bardzo profesjonalny sposób. Podstawowa część Jego kolekcji pozwoliła na stworzenie wystawy entomologicznej przez Klub Przyrodników w Świebodzinie, zaś część trafiła jako materiały edukacyjne do nadleśnictw (szczegóły tutaj - kliknij).
Przy okazji z kolekcją wiąże się watek prawie kryminalny, a dotyczy purpurówka Kaehlera Purpuricenus kaehleri (L.), gatunku chrząszcza z rodziny kózkowatych (pot. kózki) od kilkudziesięciu lat nienotowanego z obszaru naszego kraju. Nie chce zdradzać historii, zwłaszcza, że można się z nią zapoznać ze wszelkimi detalami tutaj - kliknij.
Stefan Alwin, Biały kruk, Agencja Wydawnicza PDN, Zielona Góra 2016.
Książka jest stale być może do kupienia tutaj - kliknij.
Niestety nie wiem, czy na pewno, bowiem swój egzemplarz otrzymałem w prezencie.
Rodzinie śp. Prof. Stefana Alwina bardzo za to dziękuję!