Rolnicy zbadali rzepak importowany z Ukrainy. Towar nadawał się do utylizacji

15 marzec 2024 11:11

Redakcja

rzepak, badanie, rolnicy, import z Ukrainy

Są już wyniki badań ukraińskiego rzepaku, którego próbki pobrali rolnicy na jednym z przejść granicznych. Gdyby takie wyniki miał rzepak w magazynie polskiego rolnika, wówczas stosowne służby nakazałyby utylizację całej partii.

- Pierwszy lepszy wagon i pierwszy lepszy punkt przeładunkowy i trafiony zatopiony. W rzepaku, który pobraliśmy, podczas badania wykryto cztery substancje aktywne z czego jedna jest w Unii Europejskiej niezarejestrowana, a jedna jest znacząco przekroczona – informuje Emil Lemański z Roli Wielkopolski.

- Substancją niedopuszczoną do użycia w UE jest mepikwat. Jest to środek fungicydowy wycofany w 2022 r., a substancją, która jest znacznie przekroczona jest piryfos metylowy, nie mylić z chloropiryfosem. Piryfos metylowy, to jest substancja wykorzystywana do zwalczania szkodników magazynowych, czyli ten rzepak był wcześniej gazowany. W tym momencie mamy czarno na białym, że do Unii Europejskiej wjeżdża towar, który tutaj nie powinien się znaleźć. My te dokumenty podczas spotkania z premierem złożyliśmy. Tak dla zasady, żeby nie mógł mówić o tym, że nie mamy potwierdzenia. Tylko najgorsze w tym wszystkim jest to, że my zwykli rolnicy byliśmy to w stanie przebadać i sprawdzić, a służby jak widać nie chcą, nie mogą, boją się, nie maja na to środków… Nie tak to powinno wyglądać. Nie może tak być, że nam się dokręca śrubę i ciągle wycofuje środki, a z Ukrainy wjeżdża towar, który tych norm nie spełnia. Albo się na coś umawiamy i działamy na wspólnym rynku, albo odchodzimy od wszystkich tych założeń UE i robimy wolną amerykankę – stwierdza Emil Lemański.

- Gdyby takie wyniki miał rzepak w magazynie polskiego rolnika, wówczas PIORIN nakazałby utylizację całej partii. W tej sprawie bulwersują przede wszystkim dwie rzeczy: 1. Na rynek unijny wjeżdża ziarno, które nie spełnia naszych norm i standardów. 2. Rolnicy wyręczyli tym badaniem dedykowane do tego służby. To nie rolnicy są od tego, by badać wjeżdżające na teren UE partie zboża. Można więc odnieść wrażenie, że na granicy od dłuższego czasu mamy do czynienia z wolną amerykanką. Chaos – komentuje wyniki badań Jacek Słoma – rolnik z Podlasia.