- Polskie władze powinny zdecydowanie zareagować na płaszczyźnie prawnej na tę haniebną i obraźliwą dla Ukraińców i większości Polaków zbrodnię i nie pozwalać na takie barbarzyńskie działania w przyszłości – powiedział ambasador Ukrainy w Polsce Wasyl Zwarycz, komentując zajście związane z protestem rolników, które miało miejsce w Dorohusku.
Przypomnijmy, że w niedzielę na drodze krajowej nr 12, prowadzącej do przejścia granicznego w Dorohusku, protestujący rolnicy zatrzymali trzy ukraińskie ciężarówki i wysypali zboże na jezdnię. Reakcja strony ukraińskiej była natychmiastowa i zdecydowana, choć niektóre sformułowania z dyplomacją nie mają nic wspólnego.
- Ambasada i Konsulat Generalny Ukrainy w Lublinie natychmiast zwróciły się do polskiej policji z prośbą o wszczęcie śledztwa w sprawie tej haniebnej zbrodni. Polska policja wszczęła postępowanie i rozpoczęła niezbędne procedury – cytuje Zwarycza portal Ukraińska Prawda.
Według niego "takie metody protestujących nie powinny być tolerowane w cywilizowanym kraju europejskim, nie mówiąc już o moralnym aspekcie tej prowokacji". Dyplomata domaga się znalezienia winnych i pociągnięcia ich do odpowiedzialności. - Polskie władze powinny zdecydowanie zareagować na płaszczyźnie prawnej na tę haniebną i obraźliwą dla Ukraińców i większości Polaków zbrodnię i nie pozwalać na takie barbarzyńskie działania w przyszłości – apeluje Zwarycz.
Kaczka odleciał
Jeszcze bardziej radykalne słowa wygłosił dobrze znany w Polsce polityk z Kijowa. - Brak reakcji polskich władz na zniszczenie ukraińskiego zboża na granicy doprowadzi do wzrostu ksenofobii i przemocy politycznej - oświadczył z kolei wiceminister gospodarki i handlu Taras Kaczka i w dalszej części swojego komentarza w tej sprawie postanowił mocno zagrać na emocjach.
Według wiceministra, którego wypowiedź na Facebooku przytoczyła agencja Interfax-Ukraina, Polska i Ukraina znalazły się na rozdrożu, a jedynym ratunkiem może być "usunięcie wszystkich blokad i zapewnienie bezpieczeństwa ukraińskich ładunków w Polsce". - Albo będziemy się bać przemocy, która niszczy już nie tylko handel polsko-ukraiński, ale i Trójkąt Lubelski - bo zniszczono zboże, które miało trafić na Litwę - albo w końcu zreflektujemy się i zaczniemy rozmawiać jak dorośli - napisał Kaczka.
- W przeciwnym razie jutro Mekler (ukraińska agencja informacyjna nazywa przewoźnika Rafała Meklera liderem protestujących rolników) i jego banda zaczną zabijać Ukraińców za to, że są oni Ukraińcami. Niestety, nie jest to spekulacja. Miesiąc temu Polska wspominała zabójstwo prezydenta Gdańska z powodu nienawiści na tle politycznym - napisał Kaczka. Kaczka oświadczył również, że jeśli utrzyma się "obojętność" wobec niszczenia ukraińskich towarów, to nie zdziwi się, jeśli dojdzie do agresywnych działań wobec polskich ciężarówek z serem czy towarów na półkach w sklepach.