Ceny tuczników w Polsce wyższe od stawek niemieckich. Czy będą kolejne podwyżki?

- Polski rynek na chwilę obecną góruje ceną tuczników nad niemieckim. Za Odrą na dużej giełdzie nie zachodzą żadne zmiany i cena nadal wynosi 2,20 EUR/kg w klasie E, czyli 9,37 zł/kg. W kraju natomiast obserwujemy wzmożone poszukiwania tucznika, co przekłada się na bardzo wysokie stawki, które bardzo szybko zbliżają się do granicy 10 zł za kg w klasie E – komentuje aktualną sytuację na rynku tuczników Bartosz Czarniak ze związku Polsus.

 

Obecnie najwyższe stawki wynoszą w okolicy 9,80 zł za kg (wbc). Jak widać już niewiele brakuje nam do psychologicznej bariery, ale czy nastąpi jej przełamanie? Moim zdaniem, jeżeli rynek niemiecki nie podniesie swoich stawek, to nie. Dlaczego tak uważam? Ponieważ sytuacja w pogłowiu ustabilizowała się w Europie, a to świadczy o uspokojeniu nastrojów wśród hodowców, producentów trzody. To ile mięsa jest dostępnego na europejskim rynku zależy już głównie od tego, ile uda się wyeksportować do krajów trzecich, a to też wydaje się obecnie stabilne. Nie ma nadpodaży na rynku UE, a to powoduje że import wspomaga produkcję krajową, a nie zastępuje ją.

 

 

Mamy też na rynku wieprzowym pewne obawy co do zbiorów zbóż, które są główna bazą paszową do wykarmienia stad, a także ich cenę. Obecnie stawki nieco rosną. Jeszcze jest bezpiecznie dla cykli zamkniętych, jednakże to wcale nie oznacza, że mamy się nie przejmować cennikami pasz. Ich wysokość to istotny element ekonomiki produkcji, tak jak i zdrowie naszych zwierząt, bo przy zdrowym stadzie współczynnik konwersji paszy na mięso jest o wiele niższy, a co za tym idzie chlewnia taka może taniej wyprodukować mięso.

 

Okres ochronny dla loch dzików?

 

Poruszę tutaj temat ASF, który w ostatnim czasie nieco ucichł, ze względu na brak ognisk w chlewniach w tym roku (na szczęście). Niestety politycy i grupy zajmujące się „ochrona praw zwierząt” nie pozwalają na to byśmy z optymizmem patrzyli w przyszłość. Obecnie trwają prace nad stworzeniem okresu ochronnego dla loch dzików. Rozumiem aspekty ochrony loch w ciąży, jednakże (trzeba to podkreślić) dziki to główny wektor wirusa. Jego nadmierna populacja przyczynia się do jego rozprzestrzeniania w środowisku, co stwarza zagrożenie dla świń domowych! Locha dzika, ze względu na dostępność paszy, jakim jest kukurydza, potrafi odchować nawet 2 mioty na rok! Jeśli nie uregulujemy liczebności dzika w tym momencie, to stwarzamy zagrożenie dla całej populacji, gdyż ASF jest chorobą, na którą obecnie nie ma lekarstwa i szczepionki!

 

Zwierzęta, które się zarażą tym wirusem umierają w ogromnych męczarniach, towarzyszy temu wysoka gorączka. Do tego, truchła tak padłych zwierząt potrafią zarażać inne osobniki jeszcze przez długi czas. Dlatego konieczny jest skuteczny i drastyczny odstrzał połączony ze zbieraniem padłych zwierząt (najlepiej przy pomocy psów do tego wyszkolonych), aby móc ochronić ogólną populację dzika w naszym kraju, ponieważ jest to bardzo ważny gatunek dla naszego ekosystemu.

 

 

Autor: Bartosz Czarniak (Polsus)