- Przyczyną obecnych spadków cen żywca wieprzowego jest niemrawy handel, który powoduje, że nawet przy dość niskim pogłowiu, zakłady zaczynają odkładać mięso w chłodniach, a taki stan rzeczy, przy takich kosztach energii nie zachęca do walki o surowiec za wszelką cenę, a nawet zachęca do obniżek – komentuje aktualną sytuację na rynku trzody chlewnej Bartosz Czarniak ze związku Polsus.
Bessa na rynku tuczników trwa w najlepsze! Po zeszłotygodniowym zahamowaniu na niemieckim parkiecie VEZG, w tym tygodniu, zrzeszenie obniżyło rekomendowaną cenę ponownie o 10 eurocentów i obecnie za Odrą cena minimalna wynosi 2,30 EUR/kg, tj. 10,26 zł/kg w klasie E.
W Polsce część zakładów z automatu obniżyła swoje cenniki i oferuje skup za maksymalnie 10,10-10,15 zł/kg w klasie E, jednakże inne postanowiły wstrzymać się z obniżką kilka dni lub je ograniczyć, więc można znaleźć jeszcze ofertę w wysokości 10,20-10,35 zł/kg. Zakłady mają świadomość tego, że obecnie w sprzedaż wchodzą świnie, których tucz zaczął się od bardzo wysokiej ceny warchlaka, przekraczający 500 zł za sztukę. Te podmioty obserwują rynek i pewnie decyzje o zmianie w cenniku pozostawią do poniedziałku. Czy w przyszłym tygodniu przekroczymy psychologiczną barierę poniżej 10 zł za kg w klasie E?
Przyczyną obecnych spadków jest niemrawy handel, który powoduje, że nawet przy dość niskim pogłowiu, zakłady zaczynają odkładać mięso w chłodniach, a taki stan rzeczy, przy takich kosztach energii nie zachęca do walki o surowiec za wszelką cenę, a nawet zachęca do obniżek. Kolejny powód obniżek to handel międzynarodowy. Pisałem już wcześniej, że wieprzowina pochodząca z UE jest bodajże najdroższą, jaka jest na rynku. Z tego też powodu, kontrahenci odwrócili się w stronę tańszego mięsa z USA, które w wielu wypadkach zaczyna wypierać europejskie mięso właśnie ze względu na cenę. Jeśli decydenci europejscy nie przestaną poprzez regulacje prawne podnosić nam kosztów, to rynek hodowlany czeka trudny okres. Pamiętajmy, że regulacje te podnoszą koszty nie tylko dla rolników i przedsiębiorców, ale i zwykłych obywateli (ceny energii na ten przykład).
Wróćmy jednak do tematu samej branży. Cena warchlaka nadal utrzymuje wysoki poziom, a obecne stawki oferowane przez skupujących, ich ogólny trend stawia pod znakiem zapytania kolejne wstawienia, więc albo cena za młode sztuki będzie musiała spaść o tyle samo procent co cena tuczników, albo czeka nas kolejny spadek populacji świń, a co za tym idzie w dalszej perspektywie ponowne podwyżki, które wynikać będą z niedoboru surowca. W obu wypadkach wygrywają głównie cykle zamknięte, które mogą ograniczyć koszty związane z produkcją warchlaka. Jednakże, nawet przy obecnej cenie można w cyklu otwartym wypracować zysk. Jest on jednak jednostkowy i coraz mniejszy, przez co po raz kolejny pokazany jest tu efekt skali, w którym tylko podmioty oferujące większe partie zwierząt są w stanie utrzymać odpowiedni poziom dochodu aby móc z tej produkcji spokojnie żyć.
Autor: Bartosz Czarniak (Polsus)