- Po dość nerwowym czasie przed rozpoczęciem sezonu grillowego, ceny w skupach zaczęły spadać. Ze świecą należy szukać ofert, które sięgają zeszłotygodniowych maksimów. Z dostępnych mi informacji, wynika, że cena maksymalna kształtuje się obecnie w przedziale 11,20 – 11,50 zł w klasie E – komentuje aktualną sytuację rynkową Bartosz Czarniak z Polskiego Związku Hodowców i Producentów Trzody Chlewnej „Polsus”.
W Polsce jesteśmy po weekendzie majowym, który był dość chłodny. Owszem, wielu ludzi w miarę możliwości przedłużyło sobie weekend, jednakże większość i tak wraca do pracy. Pisze o tym nie bez powodu. Długi weekend na początku maja to domena Polski, na świecie natomiast handel wieprzowiną odbywał się bez zakłóceń. W Niemczech, po raz kolejny cena na giełdzie VEZG nie zmieniła się i wynosi 2,33 Euro za kg, co daje 10,69 zł za kg w klasie E. W Polsce natomiast, po dość nerwowym czasie przed rozpoczęciem sezonu grillowego, ceny w skupach zaczęły spadać. Ze świecą należy szukać ofert, które sięgają zeszłotygodniowych maksimów. Z dostępnych mi informacji, wynika, że cena maksymalna kształtuje się obecnie w przedziale 11,20 – 11,50 zł w klasie E. Zagranie takie jest próbą zbliżenia się do stawek niemieckich, które są niższe niż u nas. Przypominam, że w formule licytacji na parkiecie ISW cena świń wynosi w przeliczeniu na polską walutę 11,06 zł. Sytuacja taka powoduje, że część zakładów sprowadza gotowe półtusze z Zachodu w cenie skupowej, jaką mamy w Polsce, a to powoduje spadki. Czy na stałe? –
Raczej nie. Moim zdaniem jest to przygotowywanie się zakładów do wzmożonego zapotrzebowania na wieprzowinę, ponieważ coraz bardziej rozkręca się sezon imprez plenerowych, komunii czy spotkań grillowych, a to zawsze pobudza handel wieprzowiną, co w przypadku niewystarczającej podaży żywca na rynku krajowym, może powodować nowe rekordy cenowe. Dodajmy do tego coraz atrakcyjniejsze ceny nie tylko zbóż, ale i komponentów paszowych, ponieważ w końcu docierają do nas patie soi z Ameryki Południowej z nowych zbiorów, a one z każdym transportem mają coraz niższą cenę.
Czy hodowca otrzymuje godziwe pieniądze?
Na świecie też jest ciekawie. Grupa Smietfield (który jest właścicielem grupy Animex w Polsce, a całość należy do Chińczyków) zapowiedziała zamknięcie prawie 50 ferm w USA, a także zakładów mięsnych, które znajdują się w założycielskiej miejscowości grupy - w Smietfield w stanie Wirginia. Rynek, na wiadomość o zmniejszeniu ilości żywca w tamtym kraju zareagował podwyższeniem cen, które są najwyższe od początku kwietnia.
Wracając jednak do rynku krajowego, czy przy tak wysokich cenach rolnicy w końcu zarabiają godziwe pieniądze? Odpowiedź brzmi: nie. Patrząc tylko na ceny obecne, możemy snuć bajki, jakoby opłacalność jest na niebywale wysokim poziomie, jednakże to, co sprzedajemy teraz, przez ostatnie pół roku żywiliśmy tym, co zakupiliśmy na rynku w ówczesnym, lub we wcześniejszym okresem. Powoduje to, że na jednym tuczniku możemy zarobić do 100 zł. Niby nieźle, jednakże patrząc na obecną inflację oraz na okres ostatnich 2 lat, ta kwota jest niezwykle mała i daleko jeszcze rolnikom do odbudowy rezerwy finansowej. Pomóc może w tym wysokiej jakości materiał hodowlany, który będzie bardziej produktywny, a żeby być pewnym takiego materiału, rolnik musi żądać od sprzedawcy świadectwa hodowlanego, który jest gwarantem pochodzenia zwierzęcia i pozwala zabezpieczyć się przed oszustami, którzy czując koniunkturę na rynku i są gotowi sprzedawać tuczniki, jako materiał zarodowy, który nie będzie w stanie podołać oczekiwaniom w nich pokładanym.
Autor: Bartosz Czarniak (Polsus)