Przed zbliżająca się Wielkanocą producenci trzody chlewnej mają podstawy, by oczekiwać podwyżek cen tuczników. Świń na rynku krajowym jest mało, a popyt na wieprzowinę w okresie przedświątecznym rośnie. Hodowcy liczą, że spadające ceny zbóż, a co za tym idzie pasz, spowodują, że przy obecnych stawkach ich produkcja w końcu stanie się rentowna.
- Pomimo braku zmiany cen na niemieckiej giełdzie VEZG, i to od miesiąca, czuć jednak nadchodzące święta. Stawka nadal wynosi 2,28 Euro za kg w klasie E (10,72 zł/kg), jednakże dzień wcześniej sesja ISW zakończyła się kompletną sprzedażą tuczników i wzrostem ceny o 0,02 Euro za kg (obecna stawka na tym parkiecie wynosi 2,38 Euro w klasie E, tj. 11,05 zł/kg). Wzrost symboliczny, ale komplet sprzedanych świń sugeruje, że zakłady przygotowują się do okresu Wielkanocy, a co za tym idzie wzmogą poszukiwania zwierząt celem zakupu. Niestety, nie oznacza to nagłego skokowego wzrostu cen za żywiec (na razie takiego nie przewiduję), ale umacnia pozycje producenta/hodowcy w rozmowach negocjacyjnych. W Polsce od zeszłego tygodnia również obserwujemy powolne wzrosty i nie dziwią stawki zbliżone lub przekraczające te z niemieckiej sesji VEZG. Jednakże to, co determinuje wzrosty, to już nie ilość świń na rynku, których jest po prostu mało, ale to, czy handel i konsument będą zdolni płacić za towar więcej - wyjaśnia Bartosz Czarniak z Polskiego Związku Hodowców i Prodycentów Trzody Chlewnej "Polsus".
- Jaka czeka nas zatem przyszłość? Chyba nie najgorsza… Uwagę zwraca to, co się dzieje na rynku zbóż, który kolejny tydzień notuje spadki, a to oznacza, że w najbliższym czasie zakupimy taniej materiały paszowe i w tym wypadku, utrzymanie obecnych stawek zagwarantuje nam dochód z produkcji. Czy tak będzie? Przekonamy się za 60 dni, kiedy to skończy się kolejny okres porozumienia między Rosją, ONZ, a Ukrainą na transport zboża korytarzem przez Morze Czarne. Jeśli korytarz ten utrzyma się, to możemy obserwować ustabilizowanie cen zbóż na niższym poziomie, jednakże, jeżeli transport drogą morską załamie się, to możemy mieć powtórkę z marca 2022 roku, kiedy to blokada tej drogi wywindowała ceny zbóż na niespotykany poziom. Obecnie coraz więcej głosów podnosi się zastanawiając się, jak należy przeciwdziałać spadkowi pogłowia świń i jego odbudowy. Dotyczy to głównie stada loch, które jest na katastrofalnym poziomie, ograniczenia produkcji warchlaka przez Duńczyków, czy też ograniczanych przez własny rząd Holendrów, co pogłębia braki młodych tuczników na rynku, a co za tym idzie wzrosty cen w sektorze obrotu tymi zwierzętami. Nie pomaga tutaj moim zdaniem decyzja ministerstwa o zmniejszeniu wymagań bioasekuracyjnych dla chlewni, które będą trzymać trzodę tylko na własny użytek. Dlaczego? Ponieważ zmniejszenie wymagań nie spowoduje, że jeśli wybuchnie ognisko tej choroby w takim gospodarstwie, nie zostaną zmuszeni do wybicia stad ci rolnicy, którzy z tej produkcji żyją, a będą w najbliższym otoczeniu zarażonej chlewni. Moim zdaniem, jednym z warunków trwałej odbudowy pogłowia świń w Polsce jest pozbycie się ASF z granic Polski wszelkimi możliwymi sposobami, a zmniejszenie zasad bioasekuracji dla świń trzymanych na własny użytek niestety nie należy do tych sposobów - przestrzega Bartosz Czarniak.
Autor: Bartosz Czarniak (Polsus)