- Sytuacja na rynku trzody chlewnej w teorii może wydawać się, że jest dobra, bo obserwujemy tendencję wzrostową jeśli chodzi o cenę tuczników. Ten rynek jest tak mocno niestabilny i nieprzewidywalny, że naprawdę ciężko się funkcjonuje. Dlatego gospodarstw utrzymujących trzodę jest coraz mniej. Pomoc rządowa teoretycznie jest dla producentów trzody chlewnej, ale czy ona spełnia swoją rolę? – pyta Janusz Terka z rolniczej Solidarności.
- Chyba nie do końca tak jest. Bo gospodarstwa jak się zamykały, tak się zamykają. Ta pomoc rządowa nie spełnia swojej roli. Być może dla części hodowców jest to faktycznie wsparcie, ale ogólnie dla całej branży hodowlanej nie ma to większego wpływu – stwierdza działacz organizacji rolniczych z powiatu piotrkowskiego.
- Na początku roku mieliśmy spotkanie w ministerstwie rolnictwa. W Solidarności stworzyła się branżowa grupa hodowców trzody chlewnej, która prowadzi rozmowy z ministerstwem na temat poprawy sytuacji w branży. Rozmowy te są bardzo trudne i tak naprawdę nie widzimy tutaj specjalnie zainteresowania ze strony ministerstwa, aby te nasze postulaty były brane na poważnie pod uwagę. Jeżeli nadal sprawy będą szły w tym kierunku, to hodowcy nie mogą liczyć na wsparcie ze strony ministerstwa rolnictwa – mówi Janusz Terka.
- Statystyki jednoznacznie wskazują jak wygląda sytuacja w branży. Pogłowie świń w ostatnim kwartale 2022 r. spadło o 600 tys. sztuk. Na miejsce tych hodowców wchodzi wieprzowina z Zachodu i to jest bardzo niekorzystne. W trakcie rozmów w ministerstwie rolnictwa przedstawiliśmy ten problem, ale strona ministerialna podchodzi do tego inaczej i mówi, że pomoc rządowa jest jak najbardziej skuteczna, a pogłowie świń w Polsce się odbudowuje. Nie wiem skąd w ministerstwie rolnictwa takie dane, ale nie są one realne – stwierdza Terka.