- Wiele gospodarstw z trzodą chlewną, szczególnie tych, które opierają się na paszy z zakupu, stoi u progu bankructwa, a inne z kolei podejmują decyzję albo o znacznym ograniczeniu produkcji albo o jej całkowitym zaprzestaniu. W ciągu ostatniego półtora roku na palcach jednej ręki można policzyć okresy, kiedy ten dział produkcji rolnej przynosił dochody – snuje smutną refleksję Bartosz Czarniak z Polskiego Związku Hodowców i Producentów Trzody Chlewnej „Polsus”.
W odstępie ostatnich 7 dni dochodziły do rolników sygnały o tym, że na giełdzie VEZG możemy spodziewać się kolejnych przecen, sięgających nawet 20 centów. Tak się na szczęście nie stało i w porównaniu do ostatniej sesji giełdy cena się utrzymała na poziomie 1,80 Euro za kg w klasie E. Marna to pociecha, ponieważ stawka ta (8,38 zł po obecnym kursie) nie daje nawet pokrycia bardzo wysokich kosztów. Wiele gospodarstw, szczególnie tych, które opierają się na paszy z zakupu, stoi u progu bankructwa, a inne z kolei podejmują decyzję albo o znacznym ograniczeniu produkcji albo o jej całkowitym zaprzestaniu. W ciągu ostatniego półtora roku na palcach jednej ręki można policzyć okresy, kiedy ten dział produkcji rolnej przynosił dochody. Do tego zapowiadane są kolejne podwyżki środków do produkcji wynikające z kolejnych raportów o niższych plonach, czy też podwyżki cen energii wynikające między innymi z wojny w Ukrainie.
Czy są jakieś pozytywy? Nadzieją jest między innymi zapowiedź ukraińskiego ministra rolnictwa, który ogłosił że jego państwo uzna regionalizację produkcji w Polsce w związku z ASF, a co za tym idzie wznowi import mięsa wieprzowego. Marna to pociecha niestety, ponieważ od wielu już lat produkujemy mniej niż spożywamy, a co za tym idzie i zdolności eksportowe są ograniczone w znacznym stopniu. Dochodzi do tego fakt, że polskie zakłady mocno uzależniają swoją cenę od stawek zza Odry, więc na dzisiaj płacą one maksymalnie w okolicach 8,30 zł za kg w klasie E.
W mediach społecznościowych coraz częściej mówi się o spodziewanych podwyżkach w czerwcu i lipcu. Producenci mocno tego oczekują, ale czy zahamuje to regres produkcji i odbuduje pogłowie? Obawiam się że nie, ponieważ wzrost cen za surowiec może nie nadążyć za wzrostem cen produkcji, a stąd bardzo krótka droga do jeszcze większego kryzysu w branży trzody chlewnej w Polsce. Pamiętajmy jednak że tam, gdzie my likwidujemy produkcję, gdzie indziej jest zwiększana i przede wszystkim jest tam opłacalna. Tylko jeżeli wytrwamy w produkcji, to czy nie zapędzimy się jako producenci i hodowcy na skraj przepaści?
Autor: Bartosz Czarniak (Polsus)