- Rolnicy – producenci trzody - nie mają środków, by nie tylko spłacać zaciągnięte zobowiązania, ale i utrzymywać swoje rodziny, by zarobić jakiekolwiek pieniądze poszukują dodatkowych źródeł dochodu, na przykład nocami rozwożąc mleko. To nie oni są winni rozprzestrzenianiu się ASF i sytuacji, w której obecnie się znaleźli – uważa samorząd rolniczy z Warmii i Mazur.
W przededniu rolniczych protestów spowodowanych dramatyczną sytuacją w rolnictwie zarówno zarząd Warmińsko-Mazurskiej Izby Rolniczej, jak i Komisja ds. monitorowania rynków rolnych i zwalczania ASF, spotkał się z rolnikami – producentami trzody z powiatu iławskiego i nowomiejskiego.
Gospodarstwa rolników produkujących trzodę znajdują się w powiecie nowomiejskim, iławskim i działdowskim czyli w obszarze ASF objętym ograniczeniami III. Przed objęciem ich siedzib ograniczeniami, rolnicy poczynili inwestycje, zaciągając na ten cel kredyty z dopłatami państwa. Przy pomocy pożyczonych środków wybudowali nowoczesne budynki inwentarskie i zakupili maszyny do obsługi hodowli. Obecnie produkcja żywca wieprzowego, o ile w ogóle się odbywa, jest zupełnie nieopłacalna, gdyż jeśli nawet uda się znaleźć zbyt na wyhodowane zwierzęta, to cena oferowana przez podmioty skupowe jest znacznie poniżej kosztów produkcji – nawet po 2,80 zł/kg!
Rolnicy – producenci trzody - nie mają środków, by nie tylko spłacać zaciągnięte zobowiązania, ale i utrzymywać swoje rodziny, by zarobić jakiekolwiek pieniądze poszukują dodatkowych źródeł dochodu, na przykład nocami rozwożąc mleko. To nie oni są winni rozprzestrzenianiu się ASF i sytuacji, w której obecnie się znaleźli. Nie mogą skorzystać – podobnie jak wielu innych producentów trzody – z pomocy uruchomionej przez państwo, gdyż nie spełniają wymaganych warunków. Nie mogą też zmienić profilu produkcji zarówno ze względu na zobowiązania wobec ARiMR, jak i brak zdolności kredytowej. Nie potrzebują też jałmużny – chcą po prostu godnie żyć z pracy własnych rąk, tak jak to robili ich ojcowie. Jednak już za chwilę do bram ich gospodarstw mogą zapukać komornicy…
„Ekolodzy” nie protestują podczas zabijania tysięcy świń
Jak powiedział Jerzy Koronowski – Wojewódzki Lekarz Weterynarii, na Warmii i Mazurach w roku 2021 roku wystąpiło 19 ognisk ASF, w wyniku czego zostało zabitych 7321 sztuk świń. Oprócz ognisk ASF prewencyjnie wybito albo poddano ubojowi 7162 świnie z kolejnych 24 gospodarstw! W kulminacyjnym momencie występowania ognisk ASF było zablokowanych ponad 190 tyś. świń z 739 gospodarstw (powiat działdowski, iławski, nowomiejski, ostródzki). Odstrzał sanitarny został w sumie wykonany w 63%.
Wszyscy – i rolnicy, i weterynaria zdają sobie sprawę, iż bez bardzo znacznej redukcji populacji dzików do 1 sztuki na 1000 hektarów nie ma co marzyć o wygranej z ASF. Problemem jest nie tylko określenie faktycznej populacji dzików, ale przede wszystkim emocje, które budzi ich odstrzał dodatkowo podsycane przez tzw. „ekologów”. Jednak ci „ekolodzy” nie protestują podczas zabijania tysięcy świń, w tym proszących się macior…
Jak mdeklaruje samorząd rolniczy, Izba dołoży wszelkich starań, by pomóc rolnikom, którzy znaleźli się w dramatycznej sytuacji spowodowanej ASF i jednocześnie apeluje do premiera RP o pilne podjęcie działań zmierzających do umożliwienia rolnikom – producentom trzody - zawieszenia kredytów i zobowiązań finansowych do czasu wznowienia normalnej produkcji żywca, tj. już poza strefą objętą ograniczeniami III, nałożoną w związku z wystąpieniem ASF.
Źródło: Warmińsko-Mazurska Izba Rolnicza