Holenderski ekspert Uniwersytetu w Wagenigen uważa, że w krajach Europy Zachodniej oraz Północnej powinna odbywać się produkcja warchlaków, a tuczenie ich i ubijanie powinno być przeniesione do krajów Europy Centralnej i Wschodniej.
Rynek uzależniony od Chin
Podczas VI Forum Rolników i Agrobiznesu, jedna z sesji specjalistycznych poświęcona była produkcji trzody chlewnej. Wprowadzenia do sesji dokonał Robert Hoste z Uniwersytetu w Wageningen (Niderlandy). - Ekspert zauważył, że w chwili obecnej na sektor ma wpływ sytuacja związana z ograniczeniem eksportu wieprzowiny do Chin oraz epidemia ASF. W nadchodzącej przyszłości trzecim czynnikiem warunkującym rozwój tej produkcji będzie wdrażany zielony ład w rolnictwie. Kombinacja tych trzech czynników ma w chwili obecnej destrukcyjny wpływ na sytuację ekonomiczną w sektorze – relacjonuje Wielkopolska Izba Rolnicza.
Szczególnie dotyczy to ekonomiki produkcji warchlaków, ale również sektora tuczu. - Prezentacja eksperta potwierdza nasze analizy, które prezentowaliśmy podczas debaty na temat trzody chlewnej, która odbył się 26 października w Osiecznej. Warto przytoczyć w tym miejscu wykres wskazujący, jak bardzo cena skupu tuczników w Polsce uzależniona jest od wielkości eksportu wieprzowiny z Europy do Chin – czytamy w relacji Andrzeja Przepióry z Wielkopolskiej Izby Rolniczej.
Specjalny podatek od mięsa
Ekspert zwrócił uwagę na nadwyżkę podaży wieprzowiny nad popytem wewnątrz unijnym. Wynosi ona w chwili obecnej około 30%. Na ekonomikę produkcji trzody chlewnej będzie niewątpliwie miał wpływ zielony ład. Spowoduje on ograniczenie produkcji zbóż, co z kolei spowoduje wzrost cen pasz dla zwierząt. - Ekspert przewiduje zatem spadek produkcji wieprzowiny o około 15% i wzrost cen na podobnym poziomie. Lekarstwem na stabilizację sytuacji w sektorze jest zatem ograniczenie produkcji i skupienie się na rynku unijnym. Na tym rynku można liczyć na lepsze ceny zbytu. Po pierwsze dlatego, że ceny w eksporcie muszą być konkurencyjne w stosunku do krajów, gdzie wieprzowinę produkuje się taniej (np. USA, Brazylia). A po drugie, ponieważ konsument europejski nie do końca zna się na cenach, nie będzie zwracał uwagi na to, ile płaci za wieprzowinę w sklepie. Ponadto Hoste zaproponował również obłożenie sprzedaży mięsa specjalnym podatkiem, który trafiałby do wydzielonego funduszu wspierającego producentów trzody chlewnej – relacjonuje WIR.
Skazani na duńskiego warchlaka?
Kolejny, kontrowersyjny pomysł eksperta to specjalizacja produkcji. Jego zdaniem w krajach Europy Zachodniej oraz Północnej można by produkować warchlaki, a tuczyć je i ubijać w krajach Europy Centralnej i Wschodniej. - Są dwa argumenty za takim podziałem. Pierwszy argument to większe umiejętności produkcji warchlaków i jej większa efektywność na zachodzie Europy, a niższe koszty bezpośrednie oraz koszty środowiskowe produkcji tuczników i ich uboju w naszej części kontynentu. Teza wydaje się być kontrowersyjna. Ale de facto taki scenariusz już się realizuje. Polscy rolnicy kupują corocznie około 5 mln sztuk warchlaków w Dani czy Niderlandach. Jeśli taki podział miałby się dokonać w jeszcze większym stopniu, to potrzebne są rozwiązania, które w sprawiedliwy sposób dokonywałyby redystrybucji zysków dla poszczególnych uczestników rynku. To oznacza, że producent warchlaka i tucznika musiałby być powiązany rodzajem kontraktu stabilizującego przepływy finansowe pomiędzy tymi podmiotami – konkluduje wielkopolski samorząd rolniczy.