Wielu polskich hodowców trzody chlewnej każdego dnia stoi przed dylematem, czy produkować dalej czy zamknąć rodzinne, przekazywane z pokolenia na pokolenie gospodarstwa. Ceny w skupach już od dłuższego czasu utrzymują się na bardzo niskim poziomie i nie zapewniają żadnego pokrycia w kosztach produkcji.
W miniony wtorek w Osiecznej (powiat leszczyński) odbyła się, zorganizowana przez Wielkopolską Izbę Rolniczą, debata pt. „Aktualna sytuacja na rynku trzody chlewnej i problemy ze zwalczaniem ASF”. Przedstawiciel WIR, Andrzej Przepióra, przedstawił analizę przygotowaną przez zespół ekonomiczny Izby. W analizie wskazano na czynniki, które mają wpływ na dramatyczną sytuację w sektorze trzodowym.
Najgorszy scenariusz to kontynuacja modelu opartego na tuczu otwartym
Wg Izby, zapaść cenowa na tym rynku wynika przede wszystkim z odbudowania w krótkim czasie przez Chiny krajowego pogłowia i ograniczenia importu wieprzowiny z Europy. Według ekspertów na rynku europejskim powstała w ten sposób nadwyżka podaży nad popytem w wysokości około 30%. Wg prelegenta, ta zła sytuacja cenowa potrwa jeszcze kilka miesięcy. Trudną sytuację odczuwają rolnicy w całej Europie. Widoczne jest to również w bardzo niskich cenach warchlaków importowanych z Danii. Drugim czynnikiem złej sytuacji producentów jest uzależnienie się od pośredników, zarówno w zakupie warchlaków, pasz, innych środków produkcji, jak i w sprzedaży tuczników. Dodatkowo nakładają się na to problemy z ASF i rosnące lawinowo koszty produkcji. W wyniku tych zjawisk załamała się ekonomika produkcji gospodarstw trzodowych. Na wykresach poniżej przedstawiono parametry ekonomiczne produkcji w przeliczeniu na 1 sztukę tucznika w maju, kiedy eksport do Chin był na wysokim poziomie oraz w październiku, kiedy to uległ znaczącej obniżce.
Źródło grafiki: WIR
- W naszym opracowaniu wskazaliśmy na możliwe kierunki rozwoju sektora. Najgorszy scenariusz to kontynuacja modelu opartego na tuczu otwartym, bez elementów integracji rolników i w oparciu o pośredników w zakupie środków produkcji i sprzedaży. Pewną szansę dla mniejszych gospodarstw daje rolniczy handel detaliczny i skracanie łańcucha. Musimy zaakceptować sytuację, że znaczna część rolników już podjęła tucz nakładczy, a wielu kolejnych zamierza to zrobić. Jako Wielkopolska Izba Rolnicza od lat wnioskujemy o wsparcie krajowej produkcji prosiąt, co powinno być naszym celem strategicznym po to, aby konsument miał dostęp do polskiej wieprzowiny – czytamy w relacji WIR z wtorkowej debaty.
Byle do wiosny
Jednym z prelegentów był szef Wielkopolskiego Związku Hodowców Trzody Chlewnej – Grzegorz Majchrzak. W swoim wystąpieniu podkreślił, iż sam jest hodowcą i boryka się z obecnymi problemami na rynku trzody chlewnej. Zauważa, że sytuacja na rynku jest dramatyczna, a coraz więcej gospodarstw decyduje się na zamykanie, gdyż produkcja ta staje się wysoce nieopłacalna. Ceny w skupach już od dłuższego czasu utrzymują się na bardzo niskim poziomie i nie zapewniają żadnego pokrycia w kosztach produkcji. Wielu polskich hodowców każdego dnia stoi przed dylematem, czy produkować dalej czy zamknąć rodzinne, przekazywane z pokolenia na pokolenie gospodarstwa. Prezes Wielkopolskiego Związku Hodowców Trzody Chlewnej dodaje, że jeżeli władze rządowe nie dostrzegą wagi problemu ASF, to sytuacja będzie się pogłębiać i straci na tym cała gospodarka. Prezes Wielkopolskiego Związku Hodowców Trzody Chlewnej zaznaczył, że zgodnie z prognozami dramatyczna sytuacja na rynku trzody będzie się utrzymywać minimum do lutego/marca 2022 r. Niestety do tego czasu wiele gospodarstw zajmujących się hodowlą i chowem trzody może się nie utrzymać.
Stanisław Ciesielski – przewodniczący Rady Powiatowej Wielkopolskiej Izby Rolniczej w Lesznie zwrócił uwagę na rozwijający się w ostatnim czasie tucz nakładczy. Wielu hodowców każdego dnia zastanawia się nad sytuacją gospodarstwa – czy nie iść właśnie w kierunku tuczu nakładczego, czy nadal produkować na własny rachunek, a w obecnej sytuacji opłacalność ta jest niemożliwa.
Pełna relacja z debaty dostępna jest tutaj – kliknij.