Zabraknie nie tylko nawozów sztucznych, ale też obornika i gnojowicy. Coraz więcej macior w rzeźniach

- Ceny nawozów nie są wysokie, one są kosmiczne. Jednocześnie ogranicza się produkcję zwierzęcą, a co za tym idzie ilość nawozów naturalnych stosowanych w polskim rolnictwie. Przecież żeby zrezygnować z nawozów naturalnych, to trzeba o wiele więcej tych sztucznych. Dokąd my zmierzamy? – pyta Janusz Terka – hodowca świń z powiatu piotrkowskiego.

 

- Jeśli zmniejszymy ilość nawozów naturalnych kosztem sztucznych, to będziemy podążać w stronę Zielonego Ładu i ekologii? No chyba nie. Na rynku nawozów sztucznych mamy w Polsce monopole, których funkcjonowanie źle się kończy dla polskich rolników. Na rynku trzody chlewnej mamy np. monopolistę w postaci Animexu i wszyscy hodowcy mają bardzo duże problemy. Jeśli chodzi o nawozy, to monopol jest jeszcze silniejszy i widzimy co się dzieje – zauważa działacz łódzkich struktur Solidarności Rolników Indywidualnych.

 

Koniec polskiej hodowli świń to tylko kwestia czasu

 

- To, że zwierząt ubywa w polskich gospodarstwach rolnych, to widać gołym okiem. Hodowla jest likwidowana na potęgę. Na skupach i to nie w czerwonej, a w białej strefie, coraz częstszym widokiem są maciory. Nikt nie będzie zajmował się hodowlą, która jest zupełnie nieopłacalna. Koniec polskiej hodowli to tylko kwestia czasu – przestrzega Janusz Terka.

 

- Rolnicy zajmujący się trzodą znaleźli się w próżni. Wielu z nas ma kredyty. Czy ma się jakieś zobowiązania, czy się ich nie ma, to ciężko nam patrzeć na puste budynki. Cześć rolników wstawia warchlaki, bo po prostu musi. Duża część rolników zawiesiła jednak produkcję trzody na bliżej nieokreślony czas. Dwóch rolników z czerwonej strefy, z którymi mam kontakt, mieli dotychczas na stanie 3 tys. świń. Teraz mają 400. Czerwona strefa to rozpacz, ale również w białych strefach rolnicy likwidują gospodarstwa. Dużo macior idzie na ubój i jeżeli one są wybijane, to obraz ten przemawia sam przez siebie – mówi rolnik z powiatu piotrkowskiego.