USD -
4.0202
EUR -
4.3382
GBP -
5.0656
DKK -
0.5819
Niemieckie zakłady mięsne nadal trzymają tamtejszy (wolny) rynek trzody chlewnej w szachu. Potentaci zza Odry dyktują ceny i doprowadzili w środę do obniżki stawki za tuczniki o 0,09 EUR/kg. Trudno szukać racjonalnych podstaw dla takich działań. Wiele wskazuje na to, że to tania, hiszpańska wieprzowina, zalewając rynek wewnętrzny, powoduje perturbacje nie tylko w Niemczech, ale również w Polsce.
- Przyczyn aktualnego stanu rzeczy nie można znaleźć ani na krajowym rynku mięsa, ani po stronie podaży. W branży gastronomicznej jest coraz mniej ograniczeń związanych z koronawirusem, a w połączeniu ze słoneczną pogodą i mistrzostwami Europy w piłce nożnej, sprzedaż jest przynajmniej solidna. Jednocześnie rynek żywych towarów jest raczej ubogi, a dalsza redukcja podaży jest typowa dla sezonu – czytamy w niemieckim portalu SUS Online.
Chociaż od wybuchu ASF Niemcy nadal nie mogą eksportować wieprzowiny do Chin, to właśnie ten rynek sprzedaży, według opinii dużych zakładów mięsnych, powoduje teraz zakłócenia na rynku. W ciągu ostatnich kilku miesięcy Państwo Środka zdołało zwiększyć produkcję trzody chlewnej do bardzo wysokiego poziomu. Popyt na wieprzowinę zagraniczną jest wciąż gigantyczny. Niemniej chińskie ceny wieprzowiny spadły o prawie 60% od początku roku, a warunki rynkowe dla krajów eksportujących znacznie się zmieniły. Chińscy importerzy nie sięgają już po każdy dostępny kilogram wieprzowiny, a przede wszystkim nie płacą już każdej ceny, jak to bywało dotychczas.
W Unii Europejskiej dotyczy to szczególnie dużych producentów wieprzowiny w Hiszpanii i Danii. Kraje te są silnie zorientowane na eksport, a w przypadku Iberyjczyków, wzrost produkcji w ostatnich latach opierał się głównie na kwitnącym biznesie w Chinach. Teraz marże są pod presją, a Hiszpanie wypychają duże ilości mięsa na rynek wewnątrzeuropejski po atrakcyjnych cenach zakupu, wypierając tym samym niemiecką wieprzowinę, która była przeznaczona do handlu z krajami unijnymi.
Źródło: SUS Online
