- W naszym rejonie leniwie po świętach. Zarówno w Polsce jak i w Niemczech ceny się nie ruszają. Przyczyną jest oczywiście brak handlu z Chinami oraz obostrzenia pandemiczne ograniczające popyt wewnętrzny. Powstaje pytanie: czy jest miejsce na podwyżki, a jeśli tak, to kiedy? – zastanawia się Bartosz Czarniak z Pomorsko-Kujawskiego Związku Producentów Trzody Chlewnej.
- Odpowiedź na pierwsze pytanie to: oczywiście tak, jest miejsce. Z drugim pytaniem jest trudniej. W Chinach cały czas trwa walka z ASF i tamtejszy rynek wchłania bez problemu importowane mięso z zewnątrz. Niemniej tamtejsza populacja świń mocno się odbudowuje. Obecnie cena za kilogram żywca oscyluje w okolicach 16zł - i to po obniżkach! Pomimo wysokich kosztów produkcji związanej z paszami, w kieszeniach tamtejszych hodowców zostaje 800 zł od sztuki! Przy takich dochodach jakakolwiek inwestycja zwraca się w tempie natychmiastowym. Jednakże nadal jest tam trudno dochować procedur bioasekuracyjnych, przez co podejrzewam, że Chiny przez dłuższy czas zależne będą od eksportu. Obecnie zyskuje na tym głównie Hiszpania, która głównie handluje z Pekinem. Czy takie ceny są możliwe i u nas? Tak, pod warunkiem że opanujemy Covid-19 (czego życzę nam wszystkim). Po drugie, w największych zagłębiach produkcji trzody w Niemczech i w Polsce musiałyby wybuchać liczne ogniska ASF, wybijając stada (czego nie życzę nikomu). Taką drogę przeszli Chińczycy, gdzie zostali ci, którzy potrafili się obronić przed chorobami, a teraz zarabiają ogromne kwoty na swojej produkcji – stwierdza Bartosz Czarniak.