- Patrząc na historię, można dopatrzeć się pewnej analogii, ponieważ co roku, w tym okresie obserwujemy wzrost występowania wirusa ASF u zwierząt hodowlanych. Z jednej strony powodowane to może być ucieczką dzików z pól, skąd płoszone są pracującymi maszynami, z drugiej strony może to być też spowodowane pośpiechem wśród rolników, którzy często, spiesząc się z pola do chlewni, by skontrolować stado lub wykonać niezbędne zabiegi, zapominają o podstawowych zasadach bioasekuracji – uważa Bartosz Czarniak z Pomorsko-Kujawskiego Związku Hodowców Trzody Chlewnej.
- W Niemczech kolejny tydzień cena pozostaje na niezmienionym poziomie, ale i tak na rynku widać ożywienie. W miniony piątek (31.07.2020) w końcu sprzedano choć część świń - 400 sztuk po 1,43 euro za kg, z wystawionych 1385. Natomiast podczas licytacji 4.08.2020 udało się sprzedać już 740 tuczników z wystawionych 1530, które wyceniono na 1,46 euro - jak widać stawka ta jest niższa od tzw. dużej giełdy, jednakże sam fakt, iż kupujący wrócili do małej giełdy daje światełko w tunelu na lepsze notowania na przyszłość.
- W kraju natomiast robi się stabilnie, a czasami można stwierdzić nawet pewnego rodzaju osłabienie w potrzebach zakupu tucznika. Wnioskować to można po stawkach maksymalnych, które z dostępnych mi źródeł spadły tydzień do tygodnia o 10 gorszy i oscylują w okolicach 6,30zł za kg w klasie E. Jest to wartość, która daje opłacalność produkcji i dodatkowy zysk, jednakże przy dzisiejszych kosztach (chociażby energii elektrycznej), ten zarobek nie jest duży. Nastrój psuje też fala ognisk ASF, która się przetoczyła przez nasz kraj i wzbudza niepokój wśród producentów świń. Problem wstępuje nie tylko na ścianie wschodniej, ale też w województwie lubuskim i dotyczy zarówno mniejszych jak i większych hodowców. Patrząc na historię, można dopatrzeć się pewnej analogii, ponieważ co roku, w tym okresie obserwujemy wzrost skali występowania tej choroby u zwierząt hodowlanych. Z jednej strony powodowane to może być ucieczką dzików z pól, skąd płoszone są pracującymi maszynami, z drugiej strony może to być też spowodowane pośpiechem wśród rolników, którzy często, spiesząc się z pola do chlewni, by skontrolować stado lub wykonać niezbędne zabiegi, zapominają o podstawowych zasadach bioasekuracji. Dlatego tak ważne są szkolenia w tym zakresie i ciągłe przypominanie o podstawowych zasadach bioasekuracji, które mogą uchronić prace nie tylko wielu lat hodowcy, ale i pokoleń – czytamy w komentarzu Bartosza Czarniaka do aktualnej sytuacji na rynku trzody chlewnej.