Dzisiaj rano, ok. godz. 4.00, ok. 20 demonstrantów wtargnęło do rzeźni Thomsen, która należy do grupy przedsiębiorstw Tönnies w Kellinghusen (Szlezwik-Holsztyn). Według niemieckich mediów, część aktywistów przebywa dachu rzeźni, a pozostali przykuli się do ogrodzenia. Aktywiści zablokowali też bramy wjazdowe, którymi do zakładu wjeżdża 6 tys. świń dziennie.
Przebywająca na miejscu policja informuje o spokojnym przebiegu demonstracji. Działacze na rzecz praw zwierząt podają w komunikacie prasowym, że zablokowali dwie bramy do zakładu, którymi do rzeźni przyjeżdża 6000 świń dziennie. Walczą między innymi o wyzwolenie zwierząt, zachowanie ekosystemów i ochronę klimatu
Już w ostatnią sobotę działacze organizacji praw zwierząt „Animal Save” przeprowadzili czuwanie przed rzeźnią w Kellinghusen. Mówili m.in. o mieszance wody z krwią, która popłynęła z rzeźni przez parking, a następnie wędrowała do śluzy. Aktywiści udokumentowali incydent, a także działania porządkowe firmy Tönnies. Jednak według burmistrza, sytuacja była już opanowana, kiedy przybył na miejsce zdarzenia. Mieszaninę krwi i wody związano granulkami, zebrano i usunięto. Gabriele Piachnow-Schmidt, lider sojuszu 90 / Zieloni, incydent ten uważa za skandaliczny.
Źródło: Agrarheute