Zakłady mięsne od dawna zabiegają o produkcję dużych, wyrównanych partii tuczników o powtarzalnych cechach, które mogą służyć do produkcji tych samych wyrobów. Jak uważa Krajowy Związek Pracodawców Producentów Trzody Chlewnej nie znajduje to jednak odzwierciedlenia w proponowanych działaniach wypracowanych przez Zespół ds Stabilizacji Rynku Trzody Chlewnej. Jak zauważa Związek, w zamian, jako główny nurt rozwojowy, proponuje się rozwój sektora drobnotowarowego, który z wykorzystaniem lokalnego małego przetwórstwa miałby konkurować z efektywną wielkotowarową produkcją z krajów unijnych.
Wg KZP-PTCh ominiecie w strategii rozwoju gospodarstw wielkotowarowych będzie skłaniało krajowych przetwórców do sięgania w jeszcze większym stopniu po surowiec zagraniczny. Na przestrzeni ostatnich kilku dekad, z kraju z nadwyżką eksportu wieprzowiny, staliśmy się krajem importującym prawie 1 milion ton w formie mięsa i żywca wieprzowego, co w przeliczeniu na tuczniki oznacza import ok. 11 milionów sztuk.
- Przyjmijmy, że średnia wielkość fermy w krajach, z których ten import został zrealizowany to 400 loch i produkcja około 10 000 tuczników rocznie. Oznacza to, że nasz kraj zakupił całość produkcji z ponad 1000 takich ferm w Unii, a polscy konsumenci finansują pracę ponad 20 000 pracowników w samych fermach i otoczeniu technicznym tych ferm. Dlaczego te fermy i te miejsca pracy nie mogły powstać w naszym kraju, dla dobra polskiego rolnictwa oraz w trosce o polskiego konsumenta? - pyta Związek.