Po wprowadzeniu amerykańskiego embarga na polską wieprzowinę, krajowe podmioty skupujące starają wykorzystać zawirowanie na rynku, aby zwiększyć swoje zyski – tak przynajmniej uważa Krajowy Związek Pracodawców Producentów Trzody Chlewnej. W opinii tej organizacji, przerzucanie wszystkich kosztów amerykańskiego embarga na producentów świń nie powinno mieć miejsca.
Rynek amerykański jest ważnym rynkiem dla polskich eksporterów. Jest to drugi po Niemczech najważniejszy kierunek eksportu polskiej wieprzowiny pod względem wolumenu i pierwszym pod względem wartości eksportu. Rocznie na rynek USA sprzedajemy ok. 60 tys. ton wieprzowiny. Stanowi to 13,5% naszego całego eksportu wyrobów wieprzowych oraz 3% rocznej produkcji.
Uprawnienia do eksportu wieprzowiny na amerykański rynek ma 19 firm. Zastrzeżenia strony amerykańskiej dotyczą dwóch zakładów zlokalizowanych w Ełku i Sokołowie Podlaskim. Już w następnym dniu po w wprowadzeniu zakazu wiele zakładów znacznie ograniczyło liczbę skupowanych świń. W ślad za tym nastąpiła redukcja cen skupu dochodząca do 25 groszy za kilogram tuszy. Nietrudno przeliczyć, że strata na sprzedanym tuczniku w tym wypadku wyniosła ok. 21 zł.
Wiele zakładów do tej pory podążało za ceną niemiecką publikowaną w każdą środę. W Niemczech od dwóch tygodni cena tuszy nie zmieniła się. Od momentu ogłoszenia embarga w dniu 18/10/2018 zasada ta przestała obowiązywać. - Krajowe podmioty skupujące starają wykorzystać zawirowanie na rynku, aby zwiększyć swoje zyski. A przecież to nie rolnicy ponoszą winę za wstrzymanie dostaw wieprzowiny na rynek USA. Przerzucanie wszystkich kosztów amerykańskiego embarga na producentów świń nie powinno mieć miejsca i jest kolejnym czynnikiem powiększającym straty producentów trzody chlewnej. Utrata płynności finansowej grozi wielu gospodarstwom – uważa Aleksander Dargiewicz z KZP-PTCh.