Pradawny tur, przodek bydła domowego, zniknął z naszych krajobrazów 400 lat temu. Jako gatunek najdłużej uchował się w Polsce. Obecnie, dzięki wysiłkom hodowców, wraca do życia na dzikich obszarach Portugalii. Czy "odtworzony" tur poradzi sobie w naturze?
Przodek bydła domowego: najdłużej przetrwał w Polsce
Tur (Bos primigenius) to przodek bydła domowego, który został całkowicie wytępiony ok. 400 lat temu. Tury wędrowały niegdyś po praktycznie całej Europie: od południowej Skandynawii po Afrykę Północną, od wysp brytyjskich aż po Azję Środkową. Miały ogromny wpływ na środowisko i kształtowanie szaty roślinnej. Były zwierzyną łowną naszych przodków: obok żubrów, mamutów, niedźwiedzi jaskiniowych, jeleni olbrzymich, czy nosorożców włochatych.
Były również ważnym elementem kultury. Tur budził podziw prehistorycznych ludzi, co miało odzwierciedlenie w naskalnych rysunkach i malowidłach, odkrytych m.in. we Francji i Hiszpanii. Uznanie dla tego zwierzęcia, które mogło osiągać do 3,2 m długości, wysokość w kłębie do 1,9 m i wagę do 1000 kg, mieli również starożytni Grecy i Egipcjanie, którzy przedstawiali jego sylwetki w sztuce. Warto wspomnieć, że w greckim micie o założeniu Europy Zeus właśnie w postaci byka tura uwodzi i porywa piękną księżniczkę Europę. Byk Zeus i Europa widnieją do dziś na greckiej monecie 2 euro.
Niestety, w późniejszych wiekach, w miarę rozwoju rolnictwa tury zaczęły tracić uznanie i swoje naturalne siedliska. Intensywnie na nie polowano, traktując wręcz jako szkodnika upraw. Gatunek ten zniknął w Europie Zachodniej już w X wieku. Najdłużej utrzymał się na terenie Polski w Puszczy Jaktorowskiej, gdzie został objęty ochroną gatunkową na mocy traktatów książęcych w XV wieku. Niestety, ostatnia krowa tego gatunku padła w 1627 roku.
Przywrócenie gatunku do życia - „Program Tauros”
Wypasający się w krajobrazach Europy tur odgrywał niegdyś kluczową rolę ekologiczną. Entuzjaści ochrony przyrody chcieliby znów widzieć go w niektórych, wciąż dzikich obszarach Europy. Niestety, gatunku tego nie da się przywrócić w dokładnie takiej formie, w jakiej kiedyś występował (chyba, że użylibyśmy do tego technologii klonowania wymarłych gatunków, która wciąż jest w powijakach).
Jednak DNA tura wciąż występuje w dużym procencie u niektórych pierwotnych ras bydła. Można je wykorzystać do odtworzenia formy bardzo zbliżonej do oryginalnego tura. Z tego założenia wychodzi organizacja non-profit Rewilding Europe (ang. „Przywrócenie dzikości Europie”). W ramach Programu Tauros wyhodowała odmianę bydła – nazwaną właśnie tauros – niezwykle zbliżoną do wymarłego tura i wprowadziła ją do środowiska - portugalskiej doliny Côa.
W regionie tym poza bydłem tauros pasą się konie zagrożonej, lokalnej rasy sorraia, zbliżonej genetycznie do wymarłego tarpana. Na klifach wokół doliny gniazdują sępy i orły. „Promujemy powrót dzikich gatunków i zastępowanie wymarłych, takich jak tur i dziki koń” – wyjaśnił Pedro Prata, szef Rewilding Portugal. Od momentu powstania w 2019 r. organizacja wypuściła dwa stada po 20 koni rasy Sorraia i 15 sztuk bydła tauros na obszar o powierzchni około 20 km2. Jak dotąd zwierzęta te radzą sobie doskonale.
Stado bydła tauros wypuszczone w obszarze portugalskiej doliny Côa:
Przez miliony lat na ziemiach Europy wypasały się dzikie zwierzęta roślinożerne, a później udomowione ich formy. Dzięki temu wypasowi części gruntów naszego kontynentu jest wolna od lasów i zapewnia siedliska, na których żyje szeroka gama roślin i zwierząt. Jednak utrata dzikich gatunków pasących się, a także zanik tradycyjnej hodowli opartej na wypasie oznacza, że tym siedliskom i ich różnorodności biologicznej grozi zanik. Poprzez selektywną hodowlę Rewilding Europe i jej partnerzy chcą, aby tauros zajął niszę, którą kiedyś wypełnił tur. W ten sposób będzie można utrzymać bogatą mozaikę otwartych krajobrazów Europy.
Selektywna hodowla oparta na 6 współczesnych rasach
Aby otrzymać współczesny odpowiednik dawno martwego zwierzęcia, w ramach Programu Tauros krzyżuje się ze sobą rasy bydła najbliżej spokrewnione z dzikim turem. Łącząc osobniki najbardziej przypominające przodka można stworzyć bydło o cechach fizycznych, zachowaniu i genetyce bardzo zbliżonych do protoplasty. Nigdy nie będzie to w pełni odtworzony gatunek wyjściowy, jednak można otrzymać zwierzę, które będzie pełnić w środowisku zbliżoną do niego rolę.
Wiele europejskich ras bydła nadal zachowuje genetyczne podobieństwo do tura. Do Programu Tauros pierwotnie wybrano sześć z nich: rasę limia, maremmana primitiva, maronesa, podolica, sayaguesa oraz pajuna. W 2016 r. opublikowano badania genetyczne, w których sklasyfikowano 34 prymitywne rasy bydła pod względem ich bliskości z wymarłym turem. Naukowcy obliczyli dystans genetyczny pomiędzy analizowanymi rasami, a pełnym DNA tura (który pozyskano ze skamieniałości sprzed 6700 lat). Stwierdzono, że sześć ras odgrywające główną rolę w Programie Tauros znajduje się w pierwszej piętnastce listy.
Dotychczasowy program hodowlany opiera się głównie na łączeniu ras iberyjskich i podolskich (Podole to historyczny region w Europie Wschodniej, położony w środkowo-zachodniej i południowo-zachodniej części Ukrainy oraz w północno-wschodniej Mołdawii). Eksperymentuje się również z krzyżówkami innych ras. Oprócz naturalnego chowu w grupach społecznych (rodzinnych), w Programie Tauros stosowane są techniki sztucznego zapłodnienia, które przyspieszają proces rozrodu i umożliwiają wysoce specyficzne kombinacje genetyczne.
Próby wprowadzenia bydła tauros do środowiska podejmowane są również w Hiszpanii:
Nie pierwsza taka próba
W program hodowlany zaangażowany jest cały sztab ekspertów - genetycy, ekolodzy, biolodzy molekularni, archeolodzy, archeozoolodzy, historycy, doświadczeni rolnicy oraz europejskie organizacje zajmujące się hodowlą bydła. Ostatecznym celem programu, który ma zostać osiągnięty za około 20 lat, jest obecność bydła tauros w samowystarczalnych, pasących się stadach liczących co najmniej 150 sztuk każde, na kilku obszarach Europy. Czy to się uda – i czy będzie miało pozytywny wpływ na naturalne ekosystemy – dopiero się okaże.
Warto wspomnieć, że pierwsze próby odtworzenia tura na podstawie krzyżówek współczesnych ras bydła podjął w 1931 roku dyrektor berlińskiego zoo Lutz Heck oraz jego brat Heinz Heck. Powstałą odmianę reintrodukowano m.in. na obszar Puszczy Białowieskiej. W czasie wojny stracono jednak kontrolę nad tą populacją. Dzisiaj tzw. bydło Hecka spotkać jeszcze można w niektórych zwierzyńcach w Europie.
Podobna idea przyświecała w programie odtworzenia tarpana (dzikiego przodka konia) prowadzonym w Polsce – którego efektem było uzyskanie konika polskiego, bardzo zbliżonego do swojego przodka. Dzikie koniki polskie zostały wprowadzone m.in. na teren Roztoczańskiego Parku Narodowego, gdzie doskonale radzą sobie bez interwencji człowieka, nawet w bardzo niekorzystnych warunkach pogodowych.
Na podstawie:
rewildingeurope.com
Zdjęcie we wstępie:
Bydło Hecka w stadzie koników polskich Oostvaardersplassen w Holandii.
Źródło: GerardM / Wikimedia Commons