Janusz Terka: Mamy kilku graczy na rynku, którzy doprowadzili do bardzo niskich cen tuczników

- Wiodące zakłady, wiodące podmioty skupujące w Polsce obniżyły cenę dużo poniżej tego co jest w Niemczech. Różnica pomiędzy tym co jest w Polsce, a tym co jest za Odra jest dość duża, bo to jest 20-30 groszy za kilogram. Czym to jest spowodowane? – pyta Janusz Terka z piotrkowskiej Solidarności RI.

 

- Kolejne drastyczne obniżki cen na rynku w Polsce. W ubiegłym tygodniu cena tuczników w Niemczech mocno poszybowała w dół, a w Polsce jest to zrobione w jeszcze bardziej radykalny sposób. Wiodące zakłady, wiodące podmioty skupujące w Polsce obniżyły cenę dużo poniżej tego co jest w Niemczech. Różnica pomiędzy tym co jest w Polsce, a tym co jest za Odra jest dość duża, bo to jest 20-30 groszy za kilogram. Czym to jest spowodowane? – pyta Janusz Terka – działacz Solidarności i hodowca świń z powiatu piotrkowskiego.

 

 

O opłacalności możesz zapomnieć 

 

- Nie można tego w jakiś sensowny sposób uzasadnić. Tak się zachowuje nasz rynek. Mamy kilku graczy dużych, którzy doprowadzili do tego, że ta cena jest bardzo niska. Jeżeli chodzi o opłacalność hodowli trzody w cyklu otwartym, to można o tym zapomnieć. W tej chwili cena warchlaka jest na poziomie dość wysokim, sprzed kilku miesięcy. W tej chwili za warchlaka trzeba zapłacić 450 zł/szt., a tucznika 100-kologramowego można sprzedać za jakieś 650 zł. To zestawienie cen jest bardzo mocno niekorzystne. Na protestach nie będziemy domagać się, żeby ta cena się zmieniła, ale będziemy pytać czym spowodowany jest aż tak duży spadek tych cen i czemu te podmioty skupujące w Polsce pozwalają sobie na tak duże, niczym nieuzasadnione obniżki – mówił kilka dni temu Janusz Terka.

 

- Musimy też patrzeć na to, co czeka nas hodowców w kontekście unijnego zielonego ładu i dobrostanu zwierząt. Jeżeli UE wprowadzi to co zapowiada, czyli będzie zmuszać hodowców do utrzymywania zwierząt w systemie bezklatkowym albo będzie zmuszała producentów prosiąt do tego żeby w znaczący sposób zwiększali powierzchnię, na której mogą przebywać lochy, to doprowadzi to do tego, że będziemy mieć jeszcze mniej i tak niewielkiej produkcji prosiaka w Polsce. Czy wieprzowiny zabraknie? Raczej nie. Zawsze ją można sprowadzić z Argentyny, Ameryki czy innego zakątka świata. Ktoś na tym zrobi dobry interes, a hodowcy będą mieć kłopoty. Pamiętajmy, że rynek wieprzowiny ma duży wpływ na rynek zbóż. Jeżeli jeszcze bardziej ograniczymy hodowlę, to producenci zbóż będą mieć jeszcze większe problemy ze zbytem ziarna. My musimy iść w tym kierunku, abyśmy tę hodowlę nie zwijali, a rozwijali. Tymczasem Unia stawia nam takie bariery, które doprowadzają do tego, że tej hodowli mamy coraz mniej – kończy Janusz Terka.