- Jest mi też przykro, że ludzie sądzą, że hodowca to tylko liczy pieniądze, a zwierzęta go mało obchodzą. I chyba dlatego nam kazano w tym uczestniczyć - zaganiać świnie i ładować do kontenerów, gdzie ja i mój brat wolelibyśmy nie patrzeć na to, a co dopiero w tym uczestniczyć. Ale co tam przecież po gospodarzu to spływa jak woda po kaczce. Niestety nie spłynęło, ale dziesiątki lat tradycji hodowlanej tak – stwierdza pan Henryk spod Olsztyna, któremu z powodu ASF wybito niedawno wszystkie świnie utrzymywane w gospodarstwie.