- Przed pierwszym protestem rolników mówiłem, że trzeba rzucić kamień, który być może zatrzyma walec. Teraz to już jest głaz, który musi zatrzymać tę ustawę. Wierzę, że ustawa o ochronie zwierząt trafi do kosza. W tej chwili nie ma mowy o zamianach. Trzeba ją wyrzucić – mówi przed jutrzejszym protestem Janusz Terka, przewodniczący piotrkowskiej izby rolniczej.
- Wybieramy się do Warszawy i mobilizacja jest dużo większa. Czy się boimy COVID-u? Musimy nauczyć się z tym żyć. Jak już ktoś powiedział, nie ma większego znaczenia czy rolnik zachoruje na koronawirusa czy zachoruje na coś innego. Jak się coś zaczęło, to trzeba kontynuować. My jako producenci trzody chlewnej z powiatu piotrkowskiego jedziemy do stolicy walczyć tez o nasze racje: o pomoc covidowską, o ASF. Te protesty dały wiele pozytywnych efektów. Jednym z nich jest fakt, że w imieniu rolników nie występuje tylko jedna osoba, ale grupa ludzi. Już nie ma dominacji jednej grupy. Niemniej jest determinacja, pomimo, że czasu jest mało. Działania jednak się nakręcają i ludzie chcą jechać. To trzeci protest. W pierwszym uczestniczyła garstka osób. Ostatnio było o wiele więcej, a w trzecim będzie nas naprawdę dużo. To musi doprowadzić do wycofania ustawy. Ustawa została przepchnięta w Sejmie taranem, to teraz teren ją zmiecie – zapowiada rolnik z powiatu piotrkowskiego.
Protest rolników odbędzie się jutro w Warszawie. Manifestacja rozpocznie się na Placu Zawiszy o godz. 10.