Hodowcy świń i drobiu biją na alarm. A gdzie minister Puda?

Redakcja

Katastrofalna sytuacja na rynku trzody chlewnej i drobiu wymaga pilnej interwencji oraz wsparcia rządowego. Jeśli pomoc nie nadejdzie w porę, gospodarstwa utrzymujące świnie polegną całkowicie, a drobiarze popadną w ogromne tarapaty. Rolnicy oczekują interwencji ze strony ministra rolnictwa, który jak na razie milczy w sprawach istotnych, a za pośrednictwem mediów społecznościowych w ostatnich dniach śle wyłącznie informacje ze swojego okręgu wyborczego.

 

- Na terenie Gminy Węgierska Górka od prawie 30 lat funkcjonuje Ośrodek Badania Odmian Roślin Uprawnych. Zakład ten zlokalizowany jest w trudno dostępnym terenie na wysokości prawie 1000 metrów n.p.m. Władze gminy od lat czynią starania aby do zakładu powstała doga z prawdziwego zdarzenia. Wybudowano już nawet fragment drogi, jednak względu prawnych i formalnych gmina nie jest w stanie realizować budowy drogi przebiegającej przez tereny Lasów Państwowych. Obiecałem udzielić w tej sprawie wszelkiej pomocy jaka leży w moim zakresie – napisał na Facebook’u minister rolnictwa, który wcześniej informował, że przebywa w Istebnej i Rajczy, czyli w swoim okręgu wyborczym, gdzie m.in. wbijał pierwszą łopatę pod budowę drogi lokalnej.

 

Wcześniej w mediach społecznościowych Puda pisał, że rolnicy wcale nie mogą czuć się na wsi bezpiecznie jeśli chodzi o chorobę COVID-19. - Szanowni Państwo wydawałoby się, że rolnicy z dala od wielkich skupisk ludzkich są bezpieczni pod względem zarażenia COVID-19. Oczywiście życie na wsi zapewnia pod tym względem spore poczucie bezpieczeństwa jednak proszę i przypominam, że wirus może być wszędzie i wszędzie jest tak samo groźny, dlatego tam gdzie to konieczne nie zapominajmy o zasadach sanitarnych. Dbajmy i zdrowie własne i naszych bliskich. Dzięki temu szybciej uporamy się z kryzysem pandemii. Zachęcam do wysłuchania konferencji prasowej premiera Mateusza Morawieckiego na temat sytuacji pandemicznej w Polsce – napisał kilka dni temu szef resortu rolnictwa.

 

W czasie gdy minister przebywa w Beskidach, producenci świń i drobiu alarmują o druzgocąco niskich cenach skupu żywca. Za tuczniki w wadze żywej płaci się nieco ponad 3 zł/kg, a za brojlery kurze poniżej 2 zł/kg. Takie stawki dalece odbiegają od granicy opłacalności hodowli. Wiele gospodarstw nie przetrwa tej próby, tym bardziej, że rolnicy zajmujący się produkcją zwierzęcą mają za sobą trudne miesiące i dużą huśtawkę cen w skupach. Niewiele lepiej prezentuje się sytuacja jeśli chodzi o hodowlę bydła mięsnego.

 

Loading comments...
Wiadomość z kategorii:

Obserwuj nas w Google News 

i czytaj materiały szybciej niż inni

Google Icons 16 512

Dołącz teraz