Cenowy Armagedon na rynku tuczników. Coraz większa nerwowość u producentów i hodowców

Redakcja
ceny tuczników, ceny świń, ceny żywca wieprzowego

- Związki i rolnicy rozmawiali z przedstawicielami różnych zakładów mięsnych, pytając się o przyczynę tak drastycznego spadku cen tuczników w tak krótkim czasie. Odpowiedź jest jedna: słaby handel gotowymi elementami pochodzenia krajowego, który jest wypierany przez napływ tańszego mięsa z importu – informuje Bartosz Czarniak ze związku Polsus.

 

Na chwilę obecną w Niemczech obserwujemy równowagę popytu-podaży, co przekłada się na kosmetyczne zmiany cenowe na małej giełdzie ISW, gdzie obecnie stawka wynosi 2,24 EUR z kg w klasie E, czyli 9,72 zł za kg. Sytuacja obecna nie wpływa na parkiet VEZG, gdzie cena niezmiennie wynosi 2,10 EUR w klasyfikacji SEUROP za kg, tj. 9,09 zł/kg przy obecnym kursie walut. Zdecydowanie gorzej to wygląda w Polsce.

 

W kraju dochodzą do mnie sygnały o kolejnych obniżkach cen za tuczniki, co wprowadza jeszcze większą nerwowość u producentów i hodowców, którzy czasem i na siłę wypychają zwierzęta w obawie przed dalszymi obniżkami. Obecnie proponowane stawki maksymalne oscylują w granicach 8,60-8,70 zł za kg w klasie E! Jest to znacznie poniżej „ceny niemieckiej”, do której, według mojej zeszłotygodniowej oceny, miały dążyć zakłady. W ciągu praktycznie 7 dni sytuacja z dobrej, coraz bardziej zbliża się do złej, co nie jest pomijane przez związki branżowe oraz rolników indywidualnych. Fakt tak szybkiej i drastycznej zmiany cenowej zgłosili do UOKiK, wskazując na wykorzystanie pozycji rynkowej oraz zmowy cenowej. Zawiadomienie to podparte jest faktem stabilizacji na rynku niemieckim, który podobnie jak Polska, ma problem z eksportem mięsa na rynki trzecie ze względu na ASF.

 

W związku z zaistniałą sytuacją, związki i rolnicy rozmawiali z przedstawicielami różnych zakładów mięsnych, pytając się o przyczynę tak drastycznego spadku w tak krótkim czasie. Odpowiedź jest jedna – słaby handel gotowymi elementami pochodzenia krajowego, który jest wypierany przez napływ tańszego mięsa z importu, a do tego (słowo ode mnie) nagła nadpodaż żywca gotowego do uboju wynikający z planowego działania rolników i przedsiębiorstw, aby w okresie teoretycznie wzmożonego handlu mieć jak najwięcej zwierząt na sprzedaż. To powoduje kolejki w zakładach, a zarazem nie zachęca skupujących do walki o surowiec. Czy oba powody są wystarczające, by tak obniżyć cenę w tak krótkim czasie? Ocenić to będzie musiał UOKiK w swoim dochodzeniu.

 

Sytuacja coraz bardziej drastyczna 

 

Patrząc od strony społecznej – nas, rolników zajmujących się hodowlą i produkcja świń – obecna sytuacja zakrawa na Armagedon, który nie pomoże i tak mocno kulejącej branży. Owszem, przez ostatni rok mieliśmy nie tylko dobre, ale i bardzo dobre ceny. Póki co systematycznie spadają koszty żywienia, ale okres ten był za krótki, by móc odbudować się po długim okresie braku opłacalności. W związku z powyższym, patrzymy na obecny moment z wielkimi obawami.

 

Problemy branży świńskiej nie dotykają tylko Polski. Duże problemy są we Francji, a nawet w Niemczech. Francuskie Związki Branżowe alarmują, że bez wsparcia sektora, który pozwoli dostosować chlewnie do coraz wyższych wymogów dobrostanowych, rolnicy będą rezygnować z produkcji, a ich następcy nie będą chcieli przejmować produkcji, która narażona będzie na coraz wyższe koszty z coraz mniejszymi dochodami. A do tego nagonka organizacji anty-hodowlanych… W Niemczech natomiast wskazuje się na coraz większe problemy mniejszych, regionalnych ubojni, których brak będzie skazywał producentów na współpracę tylko z wielkimi zakładami, które będą miały coraz silniejszą pozycję, a przez to będzie to wpływało na coraz mniejsze dochody rolników, a w konsekwencji upadanie rodzinnych gospodarstw na rzecz tych zależnych od wielkich korporacji…

 

Jak widzimy, sytuacja w Europie robi się coraz bardziej drastyczna, z różnych powodów, ale niezależnie od państw, trzoda chlewna boryka się z problemami, z którym my, jako związki, jako rolnicy musimy stawiać czoła i się przeciwstawiać. Mam nadzieję, że nowy minister rolnictwa, Czesław Siekierski, któremu przy okazji gratuluję objęcia stanowiska i życzę mu sukcesów, będzie wspólnie z nami pracować nad poprawą sytuacji branży, bo wiele zależy od rozwiązań, które wypracujemy wspólnie z politykami, a które mogą zaprocentować na lata.

 

Autor: Bartosz Czarniak (Polsus)

 

Loading comments...
Wiadomość z kategorii:

Obserwuj nas w Google News 

i czytaj materiały szybciej niż inni

Google Icons 16 512

Dołącz teraz