Problem ze sprzedażą nasion roślin strączkowych. Korzystają Niemcy i Duńczycy

Redakcja

Wielu rolników w ostatnich latach wykazało większe zainteresowanie roślinami strączkowymi. - Dziś rolnicy stają przed problemem sprzedaży zebranych nasion. Wytwórnie pasz działające w Polsce w około 80% powiązane są kapitałem związanym z produkcją soi, a tym samym nie wykazują zainteresowania krajowym białkiem. Wręcz niektórzy producenci roślin strączkowych mówią o zmowie wytwórni pasz – uważa poseł Jarosław Sachajko, wiceprzewodniczący sejmowej komisji rolnictwa. Zdaniem posła jedynym rozwiązaniem, prowadzącym do przynajmniej 50% niezależności kraju od importowanej śruty sojowej, jest przymus administracyjny zmuszający wytwórnie pasz do zakupu krajowych surowców białkowych.

 

Niedawno poseł klubu Kukiz'15 zwrócił się do ministra rolnictwa z interpelacji w sprawie uprawy roślin strączkowych oraz ich skupu i przetwórstwa. Jak czytamy w wystąpieniu parlamentarzysty, w ramach programu wieloletniego przeprowadzono około 150 szkoleń dla rolników na terenie całego kraju. W sumie w szkoleniach wzięło udział ponad 15 000 rolników. Nowe technologie uprawy, a szczególnie uprawa uproszczona w połączeniu z dopłatą spowodowały, że opłacalność uprawy roślin strączkowych jest porównywalna do zbóż, nie licząc efektu następczego jak np. poprawy żyzności gleby oraz pozostawionego azotu. W sytuacji gdy uprawa rzepaku oz. w ostatnich latach stała się mniej opłacalna, wielu rolników wykazało większe zainteresowanie roślinami strączkowymi.

 

- Dziś rolnicy stają przed problemem sprzedaży zebranych nasion. Wytwórnie pasz działające w Polsce w około 80% powiązane są kapitałem związanym z produkcją soi, a tym samym nie wykazują zainteresowania krajowym białkiem. Wręcz niektórzy producenci roślin strączkowych mówią o zmowie wytwórni pasz. W tej sytuacji jedynymi odbiorcami pozostają wytwórnie pasz głównie w Niemczech i Danii. System ten bardzo sprawnie działa na północnym wschodzie Polski, gdzie zorganizowano Klaster Roślin Strączkowych, który obejmuje ponad 200 gospodarstw. Dzięki tej inicjatywie można organizować duże partie surowca, który dalej przez port w Kłajpedzie jest importowany głównie do Danii i Niemiec. W efekcie podatnik polski dotuje rolnika uprawiającego rośliny strączkowe, korzyścią dla rolnika jest poprawa żyzności gleby i pozostawiony w glebie azot i zagwarantowany odbiorca surowca, a największe korzyści mają przede wszystkim niemieckie i duńskie wytwórnie pasz kupujące w Polsce tańsze białko w porównaniu do cen białka ze śruty sojowej GMO – pisze Sachajko.

 

Zdaniem posła jedynym rozwiązaniem prowadzącym do przynajmniej 50% niezależności kraju od importowanej śruty sojowej jest przymus administracyjny zmuszający wytwórnie pasz do zakupu krajowych surowców białkowych. Można ten cel osiągnąć przez tzw. cele wskaźnikowe, które określałyby, ile krajowych (europejskich) surowców białkowych musi rocznie zakupić wytwórnia pasz. - System taki działa w UE w przypadku uzupełniania oleju napędowego dodatkiem estru rzepakowego – wskazuje Jarosław Sachajko.

Loading comments...
Wiadomość z kategorii:

Obserwuj nas w Google News 

i czytaj materiały szybciej niż inni

Google Icons 16 512

Dołącz teraz