Rzeźnie bez dwutlenku węgla i ciekłego azotu? Niebawem mogą być wstrzymane uboje

Redakcja
mięso, azot, dwutlenek węgla

Wstrzymanie produkcji w Grupie Azoty i spółce Anwil to nie tylko problem z dostawami nawozów, ale również dwutlenku węgla, niezbędnego dla przemysłu spożywczego. Producenci mięsa i hodowcy są przerażeni. - Na 5-6 dni starczą zapasy CO2 w zakładach mięsnych. Później mogą być wstrzymane uboje trzody i drobiu – przestrzega Witold Choiński ze związku Polskie Mięso. Przerażony takim stanem rzeczy jest również Wiesław Różański z Unii Producentów i Pracodawców Przemysłu Mięsnego. 

 

Dwutlenek węgla większości z nas kojarzy się z negatywnym wpływem na środowisko. Jednak w przemyśle i branży spożywczej gaz ten jest wykorzystywany na wielu etapach produkcji. Dzisiejsza informacja dotycząca wstrzymania dostaw i produkcji dwutlenku węgla i ciekłego azotu przez Grupę Azoty oraz Anwil wywołała oburzenie i zaskoczyła przedstawicieli branży mięsnej.

 

- Dwutlenek węgla i ciekły azot odpowiadają za bardzo istotne elementy produkcji mięsa – wyjaśnia Wiesław Różański - prezes Unii Producentów i Pracodawców Przemysłu Mięsnego (UPEMI) – Tak nagła decyzja to ogromne zagrożenie dla całej branży. Poczynając od ubojni, przez proces chłodniczy. Jednak konsekwencje sięgają o wiele dalej. Już dziś dostajemy alarmujące sygnały od naszych członków, że ubojnie będą musiały wstrzymać produkcję, co przy utrzymaniu się takiej sytuacji w dłuższym okresie wpłynie na hodowców, którzy nie będą mieli, gdzie oddać np. trzody chlewnej – przestrzega Różański.

 

Zapasy maksymalnie na tydzień. Mięsa nie będzie? 

 

Eksperci UPEMI informują również, że tak nagła decyzja nie może być tłumaczona inaczej jak dbaniem o własne interesy biznesowe firmy takich jak Grupa Azoty i Anwil. Najlepszym przykładem są wyniki finansowe Grupy Azoty za I kwartał 2022 roku. Spółka chwali się, że zysk było o blisko 800 mln wyższy niż w roku poprzednim. Warto nadmienić, że w spółce tej Skarb Państwa bezpośrednio posiada 32,99 udziałów, a dodatkowe 8,59% udziałów posiada kolejna spółka Skarbu Państwa TFI PZU SA.

 

- Od samego rana odbieramy telefony od przerażonych członków naszej organizacji – dodaje Wiesław Różański. – Część z nich ma zapasu dwutlenku węgla na poziomie pozwalającym na utrzymanie produkcji przez maksymalnie tydzień. Oczywiście cały czas zbieramy dane. Jeśli zabraknie CO2, zakłady będą miały dwa wyjścia. Poszukiwać go na własną rękę lub zawiesić, albo całkowicie wstrzymać prowadzoną działalność. Nie trzeba chyba dodawać, że w obecnej sytuacji ceny tych surowców będą dyktować spekulanci. Wydaje się, że kontrolowane przez Skarb Państwa spółki podejmując taką, a nie inną decyzje nie wzięły w ogóle pod uwagę sytuacji innych gałęzi gospodarki. Nasi członkowie zostali więc pozostawieni sami sobie i będą musieli zmierzyć się z kolejnym, obok wzrostu cen energii elektrycznej, wzrostem kosztów produkcji. Na samym końcu tego łańcuszka oczywiście jest konsument, czyli całe społeczeństwo. W tym jednak przypadku nie grozi nam jedynie wzrost cen, ale to, że produktów może po prostu zabraknąć w sklepach – przestrzega Wiesław Różański.

Loading comments...
Wiadomość z kategorii:

Obserwuj nas w Google News 

i czytaj materiały szybciej niż inni

Google Icons 16 512

Dołącz teraz