Na początku lutego, Europę obiegła informacja o tym, że Parlament Europejski przyjął rezolucję, w której wzywa Komisję Europejską do zmiany przepisów regulujących zmianę czasu. Przeciwnicy zmiany czasu powołują się na badania mówiące o negatywnym wpływie tego procederu na życie ludzkie. Rzadko mówi się o wpływie zmiany czasu na kwestie związane ze zwierzętami.
Szczególnie tę zmianę odczuwają właściciele krów mlecznych. Krowy dojone są o konkretnych godzinach. Zwierzęta bardzo przyzwyczajają się do ustalonej pory doju. Idealnym rozwiązaniem, po zmianie czasu, byłoby stopniowe przejście na „nową” godzinę doju. Jednak w dużych gospodarstwach, ze względów organizacyjnych, oficjalna zmiana czasu oznacza zmianę pory doju. Jest to zrozumiałe w sytuacji, gdy zatrudniamy dojarzy.
W praktyce, w niektórych gospodarstwach dzień przed zmianą czasu, dój rozpoczynany jest pół godziny wcześniej (w przypadku zmiany czasu na wiosenny) lub później (w przypadku zmiany czasu na zimowy). Jest to jednak jednorazowy zabieg i nie rozwiązuje wszystkich problemów.
Jak reagują zwierzęta? Zaobserwowano spadek wydajności mlecznej w dzień po zmianie czasu o około 5%. W mniejszych stadach jest to mniej zauważalne, szczególnie tam gdzie stopniowo przechodzi się na „nową” porę doju.
Czy 5% to dużo? Wysokowydajna krowa, która w danym dniu dałaby 35 litrów mleka, da już 33,25 litra. Jeżeli ktoś ma takich krów 30 – traci 52,5 litra mleka. Jest to ponad 70 złotych, których nikt rolnikowi nie odda. Straty uzależnione są oczywiście od wielkości stada i wydajności mlecznej krów. W kolejnych dniach spadek wydajności zmniejsza się, aczkolwiek przyzwyczajenie się krów do „nowej” pory doju trwa kilka dni.
