Właściciel fermy w Lisowicach nie miał pieniędzy na paszę. Z głodu padło ok. półtora tysiąca kur-niosek

Redakcja
Otwarte Klatki

Na fermie drobiu w Lisowicach koło Legnicy padło ok. półtora tysiąca kur-niosek. Przyczyną okazały się kłopoty finansowe właściciela hodowli, który nie miał pieniędzy na zakup paszy. Zwierzęta padły z głodu. Aktualnie na fermie znajduje się 25 tys. kur.

- Wszystko zaczęło się od anonimowego zgłoszenia osoby zaniepokojonej sytuacją na fermie kurczaków niedaleko Legnicy. Według podanych informacji, kury nie otrzymywały paszy, a ich stan pogarszał się z dnia na dzień. Podjęliśmy decyzję, żeby udać się na miejsce i zweryfikować wszystkie informacje – relacjonują działacze Stowarzyszenia Otwarte Klatki. Jak informuje organizacja, wspomniana ferma była zarodową hodowlą brojlerów (ze znoszonych na niej jajek wykluwają się brojlery – kurczaki hodowane na mięso). - To, co zastaliśmy na prowadzonej wspólnie z Powiatową Inspekcją Weterynarii kontroli, przerosło najgorsze oczekiwania – czytamy w komunikacie organizacji.

 

Jak podają Otwarte Klatki, z powodu problemów finansowych właściciela, kury były pozbawione dostępu do paszy. Wszystkie były wycieńczone i wychudzone, w efekcie czego traciły upierzenie, przestały znosić jajka. W kurnikach poukładane były stosy setek martwych kurczaków – tuż obok wciąż żywych zwierząt. Stan zwierząt był tak ciężki, że żadna ubojnia nie chciała ich przyjąć. Pracownicy fermy starali się interweniować u właściciela, jednak bezskutecznie. Z każdym dniem sytuacja zwierząt była coraz gorsza. Szybka interwencja była możliwa dzięki odpowiedniej reakcji Powiatowego Lekarza Weterynarii z Legnicy. Na miejscu pojawiła się również policja, która zebrała dowody, niezbędne do dalszego postępowania.

 

Co dalej? Właściciel zostanie oskarżony o znęcanie się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem. - Dopilnujemy, żeby sprawa była odpowiednio prowadzona. Jednocześnie Powiatowa Inspekcja Weterynarii podjęła działania, aby przebywające na fermie zwierzęta zostały nakarmione, a martwe kurczaki odebrane z fermy i odpowiednio zutylizowane – informują aktywiści.

 

Jak informuje Radio Wrocław, konkretnie chodzi o fermę w Lisowicach k. Prochowic. W wyniku zagłodzenia padło przynajmniej półtora tysiąca kur-niosek. W tej chwili w zakładzie - pod nadzorem służb sanitarnych - znajduje się ponad 25 tysięcy niosek. Po rutynowych badaniach - zgodnie z wcześniejszymi zamierzeniami właściciela fermy - ptaki trafią do ubojni.

 

O sprawie rozpisuje się również wrocławska Gazeta Wyborcza, która informuje, że to nie jedyna sprawa związana z fermą w Lisowicach, którą zajmują się policjanci. Jak informuje wrocławska "GW", w ubiegły weekend pożar strawił tam jeden z czterech kurników. Znajdowały się w nim tysiące kur. Policja sprawdzi, czy nie doszło do celowego podpalenia. Funkcjonariusze mają przesłać materiały do prokuratury, która poprowadzi śledztwo.

Loading comments...
Wiadomość z kategorii:

Obserwuj nas w Google News 

i czytaj materiały szybciej niż inni

Google Icons 16 512

Dołącz teraz