Dążenia środowiskowe ciągle zwiększają koszty produkcji rolnej. W tym czasie kwitnie import z krajów trzecich

import produktów rolnych z krajów trzecich

Parlament Europejski przyjął  dyrektywę dotyczącą redukcji emisji z hodowli zwierząt oraz przemysłu. Nowe limity są ściśle związane z wielkością inwentarza. W praktyce oznacza to, że duże gospodarstwa będą musiał podjąć działania na rzecz zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych. Czy wprowadzana przepisy rzeczywiście i praktycznie wpłyną na poprawę stanu środowiska naturalnego?

 

- W mojej ocenie kształtowanie wspólnotowej polityki rolnej powinno być postrzegane bardzo szeroko. Z jednej strony mamy do czynienia z dążeniem do zwiększenia dbałości o środowisko, z drugiej strony europejscy rolnicy, w tym również hodowcy, muszą mierzyć się z rosnącymi kosztami produkcji, za które dążenia środowiskowe są częściowo odpowiedzialne. W tym samym momencie musimy mierzyć się z tanią żywnością napływającą do Europy z krajów trzecich, między innymi Ukrainy, ale także Brazylii. Uważam, że należy rozpocząć proces kreowania strategii rozwoju europejskiego rolnictwa od głębokiej analizy wszystkich zmiennych – przekonuje Wiesław Różański Prezes Zarządu Unii Producentów i Pracodawców Przemysłu Mięsnego – wydaje się więc, że dążenia te są ze sobą sprzeczne i nie gwarantują realizacji interesów żadnej z grup.

 

 

Prezes UPEMI podkreśla, że branża nie jest przeciwna działaniom prośrodowiskowym, czego najlepszym przykładem są projekty badawcze dotyczące uruchomienia kalkulatorów ograniczenia emisji realizowane przez UPEMI, dające hodowcom możliwość wyboru nawet bez kosztowych metod redukcji GHG. Tymczasem wprowadzane przepisy spotykają się ze słusznym protestem branży. Zaproponowane przez Parlament Europejski rozwiązania nie będą dotyczyć bydła pochodzącego z Polski, co jest efektem interwencji organizacji branżowych.

 

- Jestem bardzo zadowolony z efektu nacisków przedstawicieli polskich organizacji branżowych, ale uważam, że stosowniej byłoby słuchać naszego głosu przed wprowadzeniem jakichkolwiek zmian. Pozwoli to na uspokojenie sytuacji i wdrożenie rozwiązań, które będą akceptowane przez wszystkich – twierdzi Różański – Najważniejsze zaś jest udzielenie odpowiedzi, czy europejscy, w tym również polscy, konsumenci będą skłonni zapłacić więcej za żywność, która będzie wytwarzana przy jeszcze ostrzejszych niż obecnie normach. Niestety obawiam się, że rzeczywistość będzie wyglądać zupełnie inaczej. Sieci handlowe kupią tańszy produkt z krajów trzecich, polscy i europejscy producenci pozostaną z niczym, a gazy cieplarniane będą eksportowane poza granice Unii. Na takich rozwiązaniach nie skorzysta nikt – kończy prezes UPEMI. 

 

Loading comments...