- Minister rolnictwa powiedział, że daje głowę, że do końca czerwca zboże z Polski zostanie sprzedane. Niestety wszystko zostaje w naszych spichlerzach, nie mamy szans tego sprzedać i nikt się nami nie przejmuje - mówi Roman Kondrów, rolnik z powiatu przemyskiego.
W miniony piątek pod Urzędem Wojewódzkim w Rzeszowie odbyła się konferencja prasowa stowarzyszenia Oszukana Wieś. Rolnicy apelowali też o wstrzymanie importu z Ukrainy, który ma utrudniać sytuację polskiego rolnictwa.
- Mamy bardzo duży problem. Ceny naszych płodów rolnych poleciały o prawie 120 procent w dół. Rolnicy, którzy mieli przeprowadzić inwestycje wstrzymali się z zakupem sprzętu. Nie mają płynności finansowej, ponieważ sprzedają płody rolne poniżej kosztów produkcji. Rzepak, który kosztował 3 tys. zł, teraz kosztuje w granicach 1400 zł, pszenica, która kosztowała 1700 zł, teraz kosztuje 630 zł. Jesteśmy w tym momencie poszkodowani, a rządzący cały czas oszukują. Minister Rolnictwa powiedział, że daje głowę, że do końca czerwca zboże z Polski zostanie sprzedane. Niestety wszystko zostaje w naszych spichlerzach, nie mamy szans tego sprzedać i nikt się nami nie przejmuje - mówi Roman Kondrów, rolnik z powiatu przemyskiego.
- Sytuacja ze zbożem jest tragiczna. W naszych spichlerzach mamy wiele ton zboża, które nie może zostać sprzedane za granicę. Są ogromne problemy nie tylko z funkcjonowaniem gospodarstw rolnych, ale również ze środkami, które nabyli rolnicy, takimi jak środki ochrony roślin, nawozy czy paliwo. To wszystko zostało zakupione, abyśmy mieli plony i mogli godnie żyć, a do żniw mamy niespełna półtora miesiąca. Jest dużo obiecanych rzeczy, ale nie ma realizacji tych zadań. Żądamy, aby otworzono rynek zbytu. Mamy ciężką sytuację też jeśli chodzi o trzodę chlewną i drób. Ogromny import, który przybywa do nas z Ukrainy zatrzymuje się także w Polsce. Przez to cena produktów w skupach spadła. To może doprowadzić do zapaści naszego bezpieczeństwa żywnościowego - ostrzega Zbigniew Micał z PSL, przewodniczący Powiatowej Izby Rolniczej w Rzeszowie.
- Ukraina wprowadziła zakaz importu produktów z Unii Europejskiej, a tymczasem oni nie będąc w UE, nie spełniając norm i wytycznych, nie ponosząc kosztów składkowych, czerpią pełnymi garściami. Podobnie zachodnie firmy tam ulokowane. Cierpią na tym też inne branże, w tym transportowa czy energetyczna. Ukraińska produkcja wypiera polską - zaznacza Tomasz Buczek z Konfederacji.
- Teraz chce się dawać jałmużnę. Ja nie chcę, żeby ktoś mi dawał. Jak powiedział Witos, kraj w którym daje się jałmużnę, nie jest krajem wolnym. Chcę pracować i mieć to, co zarobię. To jest także protest w imieniu konsumentów, którzy też tracą. Cena mleka w skupie spadła w ciągu pół roku o mniej więcej 30-40 procent. Pytam się: jak jest na półkach, czy mleko i masło też potaniało? Jesteśmy oszukiwani. Miało być sprawiedliwie, a jak jest – wszyscy wiemy - Tadeusz Kuśnierz, rolnik z gminy Błażowa.
Rolnicy przekazali również, że już jutro rozpocznie się protest na przejściu granicznym w Medyce. Natomiast 9 czerwca podobne wydarzenie zaplanowano na przejściu granicznym w Dorohusku.
Źródło: rzeszow24.info