- Wojna na Ukrainie doprowadziła do zniszczenia wielu obiektów związanych z rolnictwem, z których wiele znajduje się na terenach okupowanych lub spornych. Mimo to Ukraina stara się utorować drogę do większego eksportu produktów pochodzenia zwierzęcego do krajów UE - poinformowali przedstawiciele ukraińskiego ministerstwa rolnictwa podczas targów EuroTier, które niedawno odbywały się w Hanowerze.
- Ministerstwo rolnictwa pracuje nad „dalszym rozwojem i integracją UE” dla sektora - podkreślił wiceminister rolnictwa Taras Wysocki. W czerwcu UE podjęła decyzję o przyznaniu Ukrainie statusu kandydata do członkostwa w bloku. Choć według obserwatorów oczekuje się, że przystąpienie zajmie lata, harmonizacja prawodawstwa z prawodawstwem UE, w tym w sprawach rolnictwa, jest jednym z warunków dostępu. W związku z tym Olena Dadus z departamentu produkcji zwierzęcej Ministerstwa Rolnictwa Ukrainy wyjaśniła, że w dziedzinie hodowli zwierząt już teraz podejmowane są „intensywne” prace nad dostosowaniem przepisów krajowych, aby ukraińskie produkty spełniały wymogi eksportu na rynek wewnętrzny UE.
Aby wspomóc ukraińską gospodarkę w obliczu wojny, UE zdecydowała w maju o zawieszeniu na rok wszystkich ceł i kontyngentów na ukraiński eksport do krajów UE – w tym produktów rolnych i spożywczych. Zdaniem Andrieja Dykuna, przewodniczącego ukraińskiej rady ds. rolnictwa, to zawieszenie powinno zostać utrzymane przez co najmniej 10 lat. Wyjaśnił, że o ile zawieszenie ceł jest ważne, o tyle obecnie z powodu wojny ukraińscy producenci z trudem mogą z niego skorzystać.
Pozostaje jednak wątpliwe, czy zostałoby to przyjęte z entuzjazmem, np. przez unijnych hodowców bydła, którzy musieliby wtedy konkurować z bezcłowym importem z Ukrainy. Chociaż Dadus przyznała, że unijni producenci często obawiają się perspektywy rozszerzenia eksportu przez Ukrainę, a tym samym zwiększenia konkurencji w UE, przekonywała, że wielkość ukraińskiego eksportu nie pozycjonuje ich jako konkurencji, ale jako uzupełnienie dostaw wewnątrzeuropejskich. Dodała, że należy to wyraźnie zakomunikować europejskim partnerom.
Na razie jednak agresywna wojna Rosji na Ukrainie nadal stanowi poważne wyzwanie dla producentów żywca w tym kraju. Według ministerstwa na Ukrainie ponad jedna piąta wszystkich stad bydła i trzody chlewnej znajduje się na obszarach spornych lub okupowanych przez Rosję, a wiele obiektów zostało zniszczonych.
Według Dadua, w sektorze drobiu, rozległe szkody w gospodarstwach w okolicach Chersoniu i Doniecka na wschodzie kraju doprowadziły ostatnio do ogromnych podwyżek cen produktów takich jak jaja. - Nie sądzę, żeby ktokolwiek w Europie kiedykolwiek widział coś takiego jak tysiące kurczaków biegających po kurniku w poszukiwaniu pożywienia – powiedział podczas wydarzenia rolnik Wiktor Szeremata z ukraińskiego stowarzyszenia drobnych producentów rolnych. - Ukraina dokładnie tego doświadczyła – miejmy nadzieję, że po raz ostatni – dodał.
Hodowla zwierząt, która opiera się na stałych dostawach ciepła, światła i elektryczności do obsługi obór, jest również szczególnie dotknięta obecnymi atakami Rosji na ukraińską infrastrukturę energetyczną. Dlatego Sheremata ostrzegł, że wraz z nadejściem zimy sytuacja stanie się jeszcze trudniejsza. - Według prognozy czeka nas dziesięć stopni poniżej zera, mróz. Utrudni to działanie przedsiębiorstwom hodowlanym, zwłaszcza fermom drobiu – powiedział. Zarówno przedstawiciele ministerstwa, jak i Dykun z Ukraińskiej Rady ds. Rolnictwa wezwali zatem kraje partnerskie do dostarczenia generatorów, które mogłyby zniwelować awarie sieci.
Josef Efken, niemiecki ekspert ds. międzynarodowych rynków mięsa z Instytutu Thünen, powiedział, że Ukraina może skorzystać na wojnie, biorąc pod uwagę międzynarodową sympatię, jaką rozwinęła od czasu inwazji. Wyjaśnił, że dałoby to krajowi przewagę wyjściową w hodowli zwierząt przy wejściu na międzynarodowe rynki eksportowe.
Źródło: Euractiv