Dzisiaj rolnicy protestujący w Rękoraju kontynuują protest przeciwko fatalnej sytuacji w hodowli trzody chlewnej i nieudolnej walce rządu z wirusem ASF. Przed godziną 10 kawalkada ciągników przejechała w kierunku ronda u zbiegu drogi krajowej nr 12 i drogi ekspresowej S8. Protestujący rolnicy nadal czekają na przyjazd premiera. - Niestety ale te pijawki sejmowe, te pasożytnicze wszy, które siedzą w parlamencie potrafią sobie tylko dać podwyżki. Zmieniają sytuację, ale tylko swoją, a nie społeczeństwa. My się na to nie zgadzamy. Podwyżki należą się ludziom, którzy ciężko pracują, a nie tym, którzy od siedmiu lat jeżdżą po Polsce i notorycznie, a wręcz nałogowo okłamują polskich rolników. Miarka się przebrała – mówił dzisiaj Michał Kołodziejczak, lider Agro Unii.
- Stoimy tutaj od 24 godzin i nie mamy żadnej odpowiedzi od rządu. Wysłaliśmy wiadomość i prosiliśmy premiera o spotkanie. Jest ignorancja, olewanie i lekceważenie. Politycy nie chcą rozwiązać naszego problemu. To wszystko co mówią o polskim ładzie, o tym co chcą zrobić dla polskiej wsi to jest kłamstwo. Tutaj jest serce Polski i tu są problemy, które trzeba rozwiązać – mówił podczas dzisiejszej konferencji prasowej Michał Kołodziejczak.
- Jesteśmy tutaj już 24 godziny. Za chwilę przejedziemy parę kilometrów dalej. Czekamy do godziny 12. Jeżeli nie będzie żadnego sygnału od premiera, to w południe przedstawimy co będzie działo się dalej. Nie ukrywamy, że prowadzimy zakulisowe rozmowy z politykami PiS-u. Z nich bije bezradność, niemoc i nie wiedzą do kogo się odezwać. Niby chcieliby problem rozwiązać, ale nie mają kontaktu z kancelarią i nie mają kontaktu z premierem. To wygląda jakby premier w Polsce był oddzielony jakąś ścianą albo siedział na wieżowcu, w którym nie ma windy i schodów, i nie można do niego dotrzeć. Ludzie, którzy mogliby rozwiązać problemy rolnictwa mówią, że nie mają kontaktu ani z premierem ani z jego kancelarią. Oni może chcieliby coś zrobić, ale nie mogą. To co w takiej sytuacji mamy zrobić my? – pytał zgromadzonych dziennikarzy lider Agro Unii.
- Gdzie jest opozycja? Czy mamy w Polsce jakichkolwiek ludowców, albo ludzi, którzy śmią się nazywać platformą obywatelską lub lewicą, która powinna reprezentować interes ludzi pracy? Taka jest normalna definicja lewicy. Dzisiaj zapasione brzuchy posłów lewicy po prostu wylewają się z koszul i opuszczają na spodnie, bo siedzą po ławach sejmowych i jeżdżą po wakacjach. To jest niepojęte. Nie ma w Polsce żadnych parlamentarzystów, którzy ujmują się za rolnikami. Te zapasione misie o imionach Adrian itd., to symbol tego jak umiera w Polsce reprezentowanie interesów rolniczych przez polityków. Nikt do tych ludzi nie przyjechał, a kłócą się o idiotyczne rzeczy – pomstował Kołodziejczak.