W miniony poniedziałek prezydent RP Andrzej Duda odwiedził na Lubelszczyźnie rolników poszkodowanych przez ubiegłotygodniowe nawałnice. Zerwane dachy, połamane drzewa, uszkodzone plantacje chmielu i sady jabłoniowe to krajobraz, który można oglądać do dnia dzisiejszego. Skutki tych niszczycielskich żywiołów będą usuwane jeszcze przez kilka tygodni, a nawet miesięcy. Komisje szacujące straty najprawdopodobniej ruszą w teren niebawem. Tylko, co dalej? Czy rolnicy kolejny rok będą czekać na odszkodowania, jak po zeszłorocznych stratach?
Według zapewnień prezydenta pomoc „przyjdzie nie tylko w postaci tej najmniejszej doraźnej pomocy w wysokości 6 tys. zł", ale we wszystkich możliwych formach. - Będę rzecz jasna na ten temat rozmawiał także i z panem premierem - zadeklarował. Zapowiedział, że będzie rozmawiał również z ministrem rolnictwa. - Postaram się, by wszystkie możliwości, jakie tylko są, po to, by państwa wesprzeć w tych trudnych sytuacjach, zostały użyte - oświadczył prezydent.
Zaistniała sytuacja nie wymagałaby interwencji prezydenta RP gdyby rolnicy, sadownicy mieli dostęp do ubezpieczeń upraw rolnych z dopłatami z budżetu państwa. Związek Sadowników RP wnioskuje o utworzenie Funduszu Klęskowego do każdego kolejnego Ministra Rolnictwa już od kilku lat. Niestety bezskutecznie.
- Z ubezpieczeniami było dobrze do 2019 roku. Kto chciał się ubezpieczyć, mógł uzyskać dopłatę ze Skarbu Państwa. Ubezpieczenia były w miarę tanie. Byliśmy ubezpieczeni na 50 tysięcy od gradu. To kosztowało tysiąc czy półtora tysiąca złotych. Można ubezpieczyć się komercyjnie: 5-7 tysięcy za hektar. Jeżeli ubezpieczę 10 hektarów na 70 tysięcy, to traci to sens. Jeśli chodzi o te ubezpieczenia, to nagle zaczęło brakować pieniędzy w systemie. Już w ubiegłym roku pieniędzy wystarczyło na 5 dni, a w tym roku starczyło ich na 2 minuty – tłumaczył prezydentowi Krzysztof Cybulak, wiceprezes Związku Sadowników RP.
- Miejmy nadzieję, że pan prezydent będzie miał większą siłę przekonywania wobec Ministra Rolnictwa niż kilkanaście naszych pism na przestrzeni ostatnich miesięcy. To chyba już ostatnia deska ratunku, przed kolejnym sezonem – pisze Związek Sadowników RP.
Źródło: Związek Sadowników RP