Wybijają, bo takie są metody zwalczania chorób. Likwidowane są nawet lochy w trakcie porodu

Redakcja

Niektórzy zastanawiają się dlaczego wybijane jest stado świń, często wielotysięczne, gdy w gospodarstwie zostaje wykryty choćby jeden przypadek zakażenia afrykańskim pomorem świń. - Jeżeli nie ma leczenia, nie ma szczepionki, to jedynym sposobem jest właśnie zabicie, utylizacja, czyszczenie, mycie, dezynfekcja wstępna i ostateczna. Tak postępujemy – wyjaśnia Główny Lekarz Weterynarii, Bogdan Konopka.

 

- Mogę potwierdzić i mam nadzieję, że Polska nie zostanie krajem pasterskim, jakby niektórzy chcieli. Otóż wszystkie skargi i przedstawiane przez państwa sprawy wynikają przede wszystkim z tego, że większość gmin w Polsce nie posiada planów zagospodarowania przestrzennego. Od tego trzeba zacząć – mówił podczas ostatniego posiedzenia sejmowej komisji rolnictwa Bogdan Konopka – Główny Lekarz Weterynarii.

 

Ta wypowiedź była głosem w debacie o problemach wywołanych przez nadmierną koncentrację ferm wielkopowierzchniowych w poszczególnych regionach Polski. - W Dolnej Saksonii obserwowałem skalę – tam nowo powstające obiekty nie mogą znajdować się w odległości bliższej niż 500 metrów do 2 km, jeżeli chodzi o zachowanie bioasekuracji i rozprzestrzenianie chorób zakaźnych zwierząt. To jest zjawisko, które pozwala utrzymać w ryzach chorobę, jeżeli mamy 2 km czy 500 metrów, a nie tak, że co działka, tak jak to mieliśmy np. czy przy ASF, czy przy grypie. To, co się dzieje w tej chwili w powiecie kaliskim, w obszarze zapowietrzonym, czyli 3 km, znajduje się ponad 100 kurników z kaczkami, z gęsiami, z kurami, z brojlerami – to jest skala jak postępujące domino. Wybijamy, jak było w trakcie dyskusji powiedziane, bo takie są metody zwalczania chorób. Eradykacja, czyli wykorzenienie wirusa w danym momencie, żeby tego nie przedłużać, bo tylko w ten sposób następuje przenoszenie i roznoszenie choroby. W stadach, jak przy ASF, kiedy wybija się gospodarstwa kontaktowe, stwierdza się w pobieranych próbach, że jeszcze nie ma objawów choroby, a już jest wirus, czyli byłaby tam choroba. Jest to jeden z elementów działania weterynarii nie tylko w Polsce, ale w całej Europie i na świecie. Jeżeli nie ma leczenia, nie ma szczepionki, to jedynym sposobem jest właśnie zabicie, utylizacja, czyszczenie, mycie, dezynfekcja wstępna i ostateczna. Tak postępujemy. To nie jest prawda, że na wielkiej fermie po prostu została pod koniec marca w ub.r. stwierdzona choroba, gdzie było około 6 tys. macior, w sumie razem z prosiętami, które się rodziły nawet w trakcie zabijania, gdzie było ponad 23 tys. sztuk... Ale proszę państwa, 71 małych gospodarstw, od 5 do 10, do 20, do 30 świń na Lubelszczyźnie i w województwie podkarpackim, dało nam 71 ognisk. Gdyby nie zostały wybite świnie w gospodarstwach kontaktowych, to mielibyśmy 200 ognisk. To są metody działania. Działania potwierdzone badaniami naukowymi. Tutaj nie ma mądrych i mądrzejszych. Można robić sobie doświadczenia, ale prawo, jak należy zwalczać chorobę, powstało na bazie doświadczeń Europy i świata, tak jak np. afrykański pomór świń. Jeżeli się komuś wydaje, że stwierdzenie wirusa u jednej sztuki, a w gospodarstwie znajduje się np. 5 tys. świń, oznacza, że może poczekajmy, bo może to tylko był wypadek przy pracy, to tak nie jest. Za 10–12 dni będzie 40–50% fermy z gorączką do 40 stopni i zaczynają się upadki. Czyli lokalizacja a plan zagospodarowania przestrzennego, odstęp ferma od fermy to są podstawy na przyszłość i tak powinno być – przekonywał Główny Lekarz Weterynarii, podczas obrad sejmowej komisji rolnictwa.

 

Loading comments...
Wiadomość z kategorii:

Obserwuj nas w Google News 

i czytaj materiały szybciej niż inni

Google Icons 16 512

Dołącz teraz