Blisko rok temu grupa rolników z Michałem Kołodziejczakiem na czele, nieopodal Śremu, zablokowała drogę i zabezpieczyła padłego dzika w przydrożnym rowie. Informacje o padłym zwierzęciu były przekazywane odpowiednim służbom już kilka dni wcześniej, ale na zgłoszenia nikt nie zareagował. Interwencja rolników wprawdzie przyniosła skutek, ale w „nagrodę” za obywatelską postawę przed sądem stanął dzisiaj lider Agro Unii.
- W okolicach Śremu jest mnóstwo gospodarstw, które zajmują się hodowlą świń. Padły dzik przy drodze, to jedno z głównych źródeł przenoszenia ASF-u. Ten dzik leżał w rowie przez kilka dni, o czym wszyscy informowali służby. Żadne organy państwa nie zadziałały. Był weekend a dzik leżał dalej. Weterynaria, drogowcy – wszyscy mieli wolne. Dlatego zablokowaliśmy drogę, chcąc zwrócić uwagę, że trzeba postąpić zgodnie z procedurami, czyli niezwłocznie usunąć truchło z pobocza. Po 7 godzinach przyjechał samochód, który miał zabrać zwierzę. Okazało się, że pojazd nie spełnia wymogu dla tego rodzaju transportu. (…) Dzik w końcu został zabrany. Teraz, po 11 miesiącach jesteśmy w sądzie, bo zablokowaliśmy drogę i przerwaliśmy komuś weekendowy odpoczynek. Dla mnie ta sytuacja jest głęboko niezrozumiała. Teraz próbuje się ukarać mnie, a nie te służby, które nie wypełniły należycie swoich obowiązków – mówił przed rozprawą Michał Kołodziejczak, któremu towarzyszyła liczna grupa wielkopolskich rolników.
- Będzie jeszcze jedna sprawa. Została odroczona na 5 marca. Sąd ma jeszcze za mało informacji aby mnie uniewinnić ni wszczynać dalszego postępowania – relacjonował lider Agro Unii po wyjściu z sali sądowej. - Zeznania policjanta wskazują, że to my mieliśmy rację i zrobiliśmy wszystko co trzeba. Jak dowiedzieliśmy się na sali sądowej policjanci nie byli przeszkoleni w zakresie czynności związanych z padłym dzikiem, który mógł potencjalnie być zakażony ASF-em. Czy zabezpieczać miejsce, czy nie, czy zgłosić jakiejś firmie. To co powiedział policjant stawia nas całkowicie w usprawiedliwionej roli. (…) Nasza postawa i determinacja spowodowały, że odpowiednie służby w weekend przyjechały i posprzątały truchło. To tylko presja rolników będących na miejscu spowodowała, że ktoś tam się pojawił i usunął tego dzika. (…) Sam policjant nam przyznał, że zadziałaliśmy skutecznie – zakończył Kołodziejczak.