- Proszę sobie wyobrazić, że w woj. lubuskim mówi się, i to bardzo głośno, że państwowe służby weterynaryjne dostały prikaz, aby jak najwięcej i o byle co zdzierać, obcinać i uniemożliwiać otrzymywanie dopłat, np. do ptasiej grypy. To jest żenujące, że takie praktyki są prowadzone, a jestem przekonany, że tak jest. Czy pan minister o tym wie? Czy pan minister ma swoje zdanie na ten temat? – pytał podczas styczniowej, sejmowej komisji rolnictwa Zbigniew Ajchler – były poseł i hodowca świń z Wielkopolski.
- To jest niemożliwe, aby była taka sytuacja, że inspektor przykładowo zauważy jedną myszkę, albo pięć much i stwierdza, że rolnikowi nie należy się dofinansowanie z tytułu choroby zwalczanej z urzędu. To nie może być tak, że rolnik jest w ten sposób traktowany, a to się dzieje. W Wielkopolsce, w powiecie szamotulskim mieliśmy ptasią grypę w stadzie 40 tys. sztuk drobiu. Proszę sobie wyobrazić, że ci rolnicy muszą zapłacić w 100 procentach za utylizację, dezynfekcję całego zakładu, zagazowanie zwierząt i inne czynności związane z dezynfekcją wszystkich obiektów i sprzętów. Muszą to zrobić z własnych środków, a skąd mają na to mieć? To choroba zwalczana z urzędu, której występowanie nie jest winą rolników. Jeśli choroba jest zwalczana z urzędu, to koszty powinien ponieść budżet państwa – grzmiał podczas komisji Zbigniew Ajchler.
- Rolnicy są zastraszeni. Boją się każdej kontroli, pomimo, że mają wszystko perfekcyjnie zrobione. Dlaczego? Sprawdza im się dokumenty sprzed dwóch lat. Jeśli w bioasekuracji jest jakieś niedociągnięcie, to nie ma czegoś takiego jak pouczenie. Nie można robić z błahostki takich rzeczy, żeby rolnika pozbawiać odszkodowania. Tak nie wolno – apelował były poseł z Wielkopolski.
Do tematu wrócimy w kolejnych publikacjach.