- Dzisiaj warunkowo te świnie zostaną wpuszczone do waszego zakładu. Jeśli się powtórzy drugi raz taka sytuacja, że przyjadą z zachodu elementy lub żywe sztuki, to wtedy my przyjeżdżamy tutaj w sile 2-3 tys. i zamykamy zakład na 2-3 dni, bo mamy takie siły. Wtedy wy żadnego towaru nie wyślecie, ani nic do was nie przyjedzie – mówił dzisiaj jeden z hodowców trzody chlewnej, który wraz z grupą rolników z powiatu piotrkowskiego zablokował dostawy żywca wieprzowego z Niemiec do zakładu w wielkopolskich Mościszkach.

- Jak chcą to niech ściągają, ale niech najpierw odbiorą z lokalnego rynku. Tu jest problem. U nas nie ma tyle świń żeby Polskę wyżywić – mówił inny z rolników do przedstawiciela zakładu Agro Handel.

- Ten zakład jest położony w dużym zagłębiu trzody chlewnej. Tu nie ma jakiejś prowincji, że to są pojedyncze gospodarstwa. Wielkopolska to największe zagłębie trzody chlewnej w Polsce. Panowie, zastanówcie się czy warto jest inwestować w niemieckiego rolnika. Spójrzcie przychylnym okiem na Polaka. Jesteśmy rodakami i zacznijmy od lokalnego patriotyzmu. Nie róbcie tego, że za dosłownie kilka groszy sprowadzacie ten surowiec stamtąd. Dajcie żyć rolnikowi, po to abyście wy też mogli istnieć. Państwo polskie, takiemu zakładowi jak ten, dało wsparcie na wiele milionów złotych z powodu COVID-u. Państwo wam pomogło, to pomóżcie tez rolnikom – apelował do reprezentanta zakładu Janusz Terka, hodowca świń z powiatu piotrkowskiego.

- Za niedługo okaże się, że niedługo Unia uruchomi dopłatę do przechowalnictwa i w waszych chłodniach będą niemieckie i duńskie tuczniki. Pieniądze, które miałyby wesprzeć polskich rolników będą wsparciem tak naprawdę dla niemieckich rolników – zauważył inny z uczestników blokady.