- Nie może dochodzić do sytuacji, w której grupa osób, która zajmowała się hodowlą zwierząt futerkowych, czyli obdzierała zwierzęta ze skóry oraz zadawała ból zwierzętom w inny sposób, a nie muszą tego robić, protestuje na ulicach – powiedział dzisiaj na antenie radiowej Trójki minister rolnictwa, Grzegorz Puda. To linia, którą utrzymują organizacje prozwierzęce, kreujące informacje jakoby protestowali głównie "futrzarze". Wcześniej minister twierdził, że przemysł futrzarski jest niszą. Jak to w końcu jest z tymi futrzarzami, którzy w sile 60-70 tys. stawili się w ubiegłym tygodniu w Warszawie?
W czasie audycji radiowej minister rolnictwa stwierdził, że po pracach Sejmu ta ustawa już zaspokoi nawet tych „najbardziej źle nastawionych do tej ustawy przeciwników”. - Mówię tutaj głównie o przedsiębiorcach, którzy wyszli na ulicę – stwierdził Puda. Odniósł się także do wczorajszych protestów rolniczych i blokad drogowych na terenie całego kraju. - Mam poważne wątpliwości co do intencji protestów organizowanych przez samą Agrounię - nazywanie kogoś na przykład zdrajcą raczej nie jest zaproszeniem do dyskusji – powiedział Grzegorz Puda. Należy jednak zauważyć, że Agrounia nie zamierza rozmawiać z ministrem rolnictwa, którego nie uznaje. Do rozmów zaproszono natomiast premiera Mateusza Morawieckiego.
Puda mówił też, że parlamentarzyści, których biura lub domy naznaczane są obornikiem i szyldami „zdrajca wsi” boją się o swoje bezpieczeństwo. - Widzę jaki hejt na mnie te organizacje i te środowiska wylewają, wielokrotnie mógłbym spokojnie zwracać się do sądu o to, aby ukarać wszystkich tych, którzy piszą – zauważył szef resortu rolnictwa. Przekonywał również, że „żaden rolnik nie chce prowadzić działalności, która wiąże się z cierpieniem zwierząt”. - Potwierdzają to również sondaże, ponad 55% rolników poparło "piątkę dla zwierząt" – twierdzi Grzegorz Puda.
Obrzydliwe. Nie wiem kogo "bronią" te protesty, ale na pewno nie rolników. https://t.co/TL1vqyAnAx
— Paweł Rawicki (@PawelRawicki) October 21, 2020