Zastępca GLW: Świadome cierpienie przy uboju rytualnym nie jest długie

Redakcja

Mirosław Welz, zastępca Głównego Lekarza Weterynarii, stwierdza, że ubój rytualny i ubój tradycyjny niewiele się różnią. Wg niego ubój zwierząt jest w każdym przypadku związany z mniejszym lub większym cierpieniem zwierząt. Dodał także, że ubój rytualny to rodzaj uboju w którym nie ma ogłuszenia, natomiast samo zabicie zwierzęcia jest procesem szybkim i prowadzi do bardzo szybkiego wykrwawienia.

 

Zastępca Głównego Lekarza Weterynarii, Mirosław Welz, był gościem programu „Polski punkt widzenia” na antenie TV Trwam. Program poświęcono dyskusji na temat konsekwencji zmian w ustawie o ochronie zwierząt.

 

Welz wskazał, że ubój rytualny i ubój tradycyjny niewiele się różnią - Ubój zwierząt jest w każdym przypadku związany z mniejszym, lub większym cierpieniem zwierząt – powiedział. Dodał także, że „ubój rytualny to rodzaj uboju w którym nie ma ogłuszenia, natomiast samo zabicie zwierzęcia jest procesem szybkim i prowadzi do bardzo szybkiego wykrwawienia. - Świadome cierpienie przy uboju rytualnym nie jest długie. Jest relatywnie dłuższe niż przy ogłuszeniu, natomiast ocenić to można na podstawie badań, które były prowadzone. Czy cierpienie jest większe? Świadome cierpienie jest porównywalne w jednym i drugim uboju – stwierdził zastępca Głównego Lekarza Weterynarii.

 

Mirosław Welz podkreślił, że w Europie „zakaz uboju rytualnego w czystej postaci jest w Wielkiej Brytanii. - Większość krajów Unii Europejskiej zezwala na ubój rytualny – podkreślał. Zastępca GLW zaznaczył, że eksport mięsa wołowego i drobiowego, pozyskanego z uboju rytualnego, do innych krajów świata  wynosi od 20 do 40% tego eksportu z kraju i stanowi bardzo duży pakiet eksportu polskiej żywności. Jego wartość jest liczona w wielu miliardach euro w skali roku. - Brak tego eksportu to będzie spory ubytek dla naszego eksportu, ubytek dochodów skarbu państwa z tego tytułu, brak stymulacji produkcji pierwotnej bydła i drobiu, bo będzie mniejsze zapotrzebowanie na eksport o tę ilość, która w tej chwili jest eksportowana – mówił Welz, dodając, iż przez lata walczyliśmy o rynki, np. w krajach muzułmańskich, takich jak Turcja, która jest znaczącym odbiorcą mięsa pochodzącego z uboju rytualnego.

 

 

Tematem programu były także kwestie zakazu hodowli zwierząt futerkowych. Jak zaznaczył Mirosław Welz, na większości ferm w Polsce zwierzęta są utrzymywane zgodnie ze standardami i wymaganiami weterynaryjnymi, które narzuca nam prawo wspólnotowe i przepisy krajowe. Podkreślił także, „że trudno na podstawie jednostkowych doniesień, filmów, czy zdjęć, mówić o cierpieniu całej populacji norek na fermach w Polsce. Dodał, że „warto poznać biologię tego gatunku, żeby ocenić, czy zdjęcie, czy film, które widzimy, wskazuje na brak dobrostanu tych zwierząt, czy właśnie jest dowodem tego dobrostanu.” Mirosław Welz odniósł się w tych słowach do sugestii, że norka, kiedy leży w pozycji horyzontalnej, jest chora, podczas gdy takie właśnie zachowanie jest oznaką jej dobrostanu, bo świadczy to o braku u zwierzęcia strachu, czy lęku.

 

Zastępca Głównego Lekarza Weterynarii zapytany o kwestie zabijania norek odpowiedział, że „nie ma humanitarnego sposobu zabijania i uboju zwierząt, a każde zabicie jest cierpieniem dla zwierzęcia”. - Norki zabijane są takimi metodami, jak wskazują na to przepisy prawa wspólnotowego. Byliśmy wielokrotnie audytowani przez Komisję Europejską, inspekcje kontrolne, które w zakresie dobrostanu zabijania zwierząt nigdy tego nie kwestionowały – przekonuje Welz.

 

Ostatnim tematem programu „Polski punkt widzenia” była sprawa uprawnień organizacji społecznych do prowadzenia działań interwencyjnych i odbierania zwierząt. Mirosław Welz zaznaczył, że inspekcja weterynaryjna jest odpowiedzialna za ochronę zwierząt w kraju. Jednocześnie organizacje społeczne nie mając tej odpowiedzialności zyskują uprawnienia. Mirosław Welz wskazał, że ustawa nie precyzuje, jakie kwalifikacje mają mieć przedstawiciele tych organizacji, którzy będą dokonywać interwencji. - Pracownik inspekcji weterynaryjnej odpowiada za swoją pracę jako urzędnik, trudno natomiast mówić o odpowiedzialności tego rodzaju w przypadku przedstawiciela organizacji społecznej – zauważa Welz.

 

Źródło: GIW/TV Trwam

Loading comments...
Wiadomość z kategorii:

Obserwuj nas w Google News 

i czytaj materiały szybciej niż inni

Google Icons 16 512

Dołącz teraz